HEJ HAJ HELOŁ.
Z TEJ STRONY WERONIKA. TAK JA XD
POPRZEDNIA TŁUMACZKA ODESZŁA I ZOSTAWIŁA MI TO TŁUMACZENIE.
DOWIEDZIAŁAM SIE O TYM GDY BYŁAM DZIEŃ PRZED WYJAZDEM I DOPIERO WRÓCIŁAM. WIEM ŻE JUŻ DŁUGO CZEKACIE NA ROZDZIAŁ DLATEGO CHCE WAS STRASZNIE PRZEPROSIĆ. NIE WIEM KIEDY GO PRZETŁUMACZE BO JUTRO MAM ZAKUPY A W NIEDZIELE JAKAŚ IMPRA :O NO ALEEE NIE ZOSTAWIE WAS Z NICZYM.. TORCHE DLA WAS PRZETŁUMACZYŁAM A ROZDZIAŁ BĘDZIE W PONIEDZIAŁEK MOŻE TAK BYĆ? DOBRA LOVE YOU.
T.W.E.L.V.E
Pobiegłam do kąta patrzac w oczy Jack'a, był oczywiście całkowicie wściekły na mnie. Zrobił krok do przodu z przebiegłym uśmieszkiem pojawiającym się na jego twarzy.
-Odejdż ode mnie!- Krzyknęłam chowając się w głąb rogu ściany.-Pozwól mi odejść ! Co jest z tobą kurwa nie tak ?! -Wciaż spacerował ze złym uśmiechem na twarzy, podszedł bliżej i ukląkł. Zamiast emocji, gniewu lub jakiejkolwiek innej w oczach , po prostu ukazywały czyste szaleństwo.
-Może cię nauczyć? " Czułam wodnistą substancję w moich oczach ponownie co mnie nie zaskoczyło. Zmarszczyłam usta, formując ślinę i wypluwając ją w prawo na jego twarz.
-Pieprz się ty świnio!- Szarpnął mnie powodując ,że się skrzywiłam, choć nie było to zatrzymanie mnie.Jego zimna niewiarygodnie silna pięść weszła w kontakt z moją szczęką o dziwo ni łamiąc jej.
-Co powiedziałaś ? - Splunął na mnie , jakby mnie nie słyszał .
- Powiedziałam-stało się więc byłam górą.- Pieprz się, ty świnio . Powoli , Jack znalazł swoje oczy na poziomie moich oczu , a następnie przesunął się tak, że to on był górą . Ale z jakiegoś dziwnego powodu , nie byłam przestraszona. Z innego urazu mojej szczęki , mogłam posmakować słonej krwi znajdującej się w moich ustach.
-Myślałem ,ze słyszałem tak..-Jack złapał mnie od szyi , podnosząc mnie z ziemi .
- Nope - Odpowiedziałam plując krwią z moich ust, nagle tracąc coraz więcej tlenu. Nagle moje ciało spadło bezwładnie jak lalka kiedy dżwignął mnie, a następnie rzucił opadając obok mnie.
- Myślałaś ,że zraniłem cię wcześniej? - Jack uklęknął i wycedził przez zęby : - Tym razem nie zawaham się ciebie zabić. -Zapowiedział , kiedy przycisnął mnie do zimnej , ciemnej podłogi.
-Zrób to! Wyzywam cię ! Wolałabym być martwa , tak.-Próbowałam wykręcić się z jego uścisku, wzięłam za cel drzwi i zamierzałam go osiągnąć.Uśmiech pełznie wkradł się na jego twarzy , jak jego złowrogi śmiech echem po sali .
"-Nie, chcę zobaczyć jak walczyć , chcę zobaczyć jak błagasz i krzyczysz , aż nie można już - "
-Czy nie zrobiłeś już wystarczająco dużo ? Nie masz świadomości kiedy przestać, kiedy powiedzieć stop? I nie zakładać tego.-Jego oczy rozszerzyły się na widok przed nim , zanim zdążyłam mrugnąć, owinął ręce wokół mojej szyi i podniósł mnie z ziemi , tym razem blokując moje ruchy w powietrzu .
-Czy wyglądam jakbym się teraz wahał ? " Dyszałam próbując złapać oddech, ale zastanawiające , jest to, że nie byłam w stanie . Moje stopy nie były na ziemi i nie miałam kontroli nad moim ciałem , kopnęłam i wyciągnęłam się na jego bladych rękach , próbując sprawić, ze mnie puści , ale spotkałam się z niepowodzeniem .
- Czy ? - Po raz kolejny , próbowałam , ale wdychany tlen nie mógł dotrzeć , udało mi się kopnąć go w brzuch ,jedyne miejsce,gdzie udało mi się dotrzeć . Rzucił mnie na podłogę z nagłym uderzeniem. Czołgał się skulony w piłkę , ja milczałam , kaszlałam próbując złapać oddech który straciłam.-Jesteś szalona?-. Udało mi się odetchnąć .- Nie masz pojęcia , nie wiesz w ogóle , po co to wszystko jest.
Justin's POV
-Nie wiem, stary. Czuje, że powinna się ze mną skontaktować.-Rozmawiałem przez mojego iPhone'a ze swoim menagerem, Scooterem. Scooter rozważa, czy Rachel nadal jest ze znajomymi, czy postanowiła, ze lepiej będzie odejść bez pożegnania.Ale mimo tego, że nie znałem Rachel zbyt długo, znałem ją na tyle dobrze iż wiedziałem , że coś by powiedziała a teraz, to po prostu moje nerwy kołyszące łódź.
-Daj spokój. Ona nie chce być związana z celebrytą, nawet jeśli jest to tylko przyjaźń... Taka rzecz może być trudna da dziewczyny.-Scooter mówił przez telefon , a ja zrozumiałem, co miał na myśli. To znaczy , są profity poznania sławy, ale także minusy z paparazzi i plotek .
-Cokolwiek.. Spróbuje jeszcze raz do niej zadzwonić. Rozłączyłem sie ze Scooterem i wybrałem numer Rachel już trzeci raz w tym tygodniu.Postawiłem swoją stopę przed marmurową podłogą w kuchni w moim domu w Calabasas,ale podobnie jak dwa razy wcześniej odezwała się sekretarka mówiąc to samo co za dwoma poprzednimi razami.
-Ugh.-Pociągnąłem za końcówki swoich włosów i warknąłem z frustracji.
Nie wiem, co przeszkadzało mi tak bardzo.Mam na myśli ,że to tylko przyjaciel, ale bez niej jest tutaj... Czułem jakby czegoś brakowało, dom czuł się pusty i samotny, ja czułem się cicho i pusto.
Jack's POV
Trzaskając drzwiami zamknęła się natychmiastowa blokada. Rachel nie miała pojęcia co się święci, ale ja tak. Nie planowałem robić tego co miałem, zazwyczaj był to rodzaj ostatecznej kary, ale zrobię to, jeżeli ona w dalszym ciągu zostanie przy poniżaniu mnie. Ta suka myśli, że ma nade mną kontrole, i że się nie posunę.Wskoczyłem do mojego pickupa i ruszyłem na plac konstrukcji gdzie pracowałem przez ostatnie półtora miesiąca. Gdy wróciłem do magazynu gdzie moi przyjaciele, Will i Andrew przechowywali narzędzia nie potrzebne do budowania, ale przydatne w określonych sytuacjach, jak ta, w której się znajduję.
Gdy przybyłem na moje miejsce , wyszedłem z mojego zardzewiałego samochodu i udałem się do garażu w który znajdował sie w pobliżu.Wsadziłem rękę do kieszeni znajdując tam moje wakacyjne zdjęcie. Moje palce chwyciły kawałek metalu, którym był klucz tkwiący w dziurce od klucza. Słyszałem przełącznik blokady i odpiąłem go. Szarpiąc za drzwi wyszedłem z garażu. podszedłem do tyłu przekopując szuflady, aż znalazłem pistolet. Miałem go skradzionego z pola bojowego kilka kilometrów za miastem.
-Mam cię- Wiedziałem wtedy, i tam ,że idę skończyć życie Rachel. Nie ze względu na to co zrobiła dla mnie w dniu dzisiejszym, ale za to jak mnie zostawiła, a ja ją chcę- trzeba mnie znać, zeby wiedzieć jak wiele bólu przeszedłem tracąc ją. Stałem wpatrzony w czarny kawałek śmiertelnej broni w rękach, z drugiej strony miałem współczucie dla Rachel , ale zostało obalone , gdy mój umysł zaczynał mówić do mnie , powtarzając to, co ona powiedziała i emocjonalny ból który wprowadziła .Ścisnąłem pistolet tak mocno , że moje kostki zaczęły się robić białe i strzeliłem w najbliższy słup metalu , co zrobiło, duży otwór w nim. Natychmiastowa forma relaksu przejęła moje ciało .Jak już ruszyłem z powrotem do samochodu , kołysałem ramionami w przód i tył z każdym krokiem.
- Cholera ! - Moje emocje krążyły w kółko nad moją głową , kiedy stawałem się coraz bardziej rozgniewany .Wspiąłem sie po samochodzie, a nie wściekły krzykwyszedł ze mnie. Złapałem się za żołądek i walnąłem głową o kierownicę." Zrób to ". Usłyszałem szept wokół samochodu i echo . Głos pojawił się ponownie i odwróciłem głowę , patrząc przez okno w samochodzie w poszukiwaniu głosu . Ale nic nie widziałem .Westchnąłem. " Zrób to ". Słyszałem , nagle słychać było różne głosy , ale powtarzały to samo zdanie.Do mojej głowy dochodziły wszystkie te głosy szepto-krzyki.Te głosy g , Uderzyłem głową o kierownicę powtarzalnie podczas ,gdy krzyczałem z bólu , a także gniewu
." Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
- Dobrze ! - Głosy przeszły do natychmiastowego zatrzymania.
Rachel POV
Gorączkowo biegałam na placu piwnicy. Ja tylko waliłam w każdy centymetr każdej ściany z dłoni , modląc się , że ktoś może mnie usłyszeć i przyjść mi z pomocą .Kiedy usłyszałam ostatnie słowa Jack'a , i jak on nadepnął mnie zamknął za sobą drzwi , nie wiem co to dokładnie było , co się święci , ale wiedziałam, że to na pewno nie jest zagrożeniem życia.Chociaż moje ciało bolało , i straciłam oddech szybko walczyłam pulsując z bólu i włączyłam światła , siedząc w kącie i czekając , aż niewiarygodne .
25 minut później
Wciąż siedziałam w milczeniu , usłyszałam skrzypienie deski powyżej mnie przenoszącą się w tempie powolnym i stałym .Następnie skrzypienie otwieranych drzwi , które dało mi dreszcze w górę i w dół mojego kręgosłupa.
-Wiem, że jesteś tutaj.Po prostu wyjdź teraz . -Echo jego głosu sprawiło,że pokój stał się chłodny, i sprawiło, wyścig mojego umysłu.Kiedy było słychać małe, głośne kliknięcie ,światła zapaliły się ukazując widok przede mną. Był to Jazk stojący w otwartych drzwiach. . Wtedy zauważyłam , że coś trzywa w ręku..Przetwarzałam to wciskając się bardziej w kąt., Patrzyłam na niego z niedowierzaniem
" C- co to jest? "
-Wstawaj-Nie zrobiłam tego zostając jak wcześniej.
-Jack, co to jest? -
-Chodź -.Podeszłam do niego jakbym szła po szkle. Starannie i ostrożnie .Kiedy byłam w jego zasięgu , szarpnął mnie do siebie i obrócił wokół rzucając do ściany, najpierw twarz , trzymając swoją głowę na mojej.
-Mówiłem ci , że będą konsekwencje-
-Ja-
-Zrozum to suko! Zrobiłaś wszystko, czego nie powinnaś robić.- Mówił z powrotem do mnie. Walczyłam , i posłuchał . Może po prostu obraz jego serca jest inny i bije szybciej niż inne serce w świecie, jego krew i emocje tylko zawierające złość i jadowitą wściekłość .- Teraz to zrobię , i mam zamiar zrobić to do końca .- Uczucie zimna metalu dotknęło mojej głowy przez moje włosy. Zamarłam wiedząc co to było. Poza tym wszystkim,tylko metalowych przedmiotach w pokoju był pistolet , a ja wiedziałam, wtedy i tam , że moje życie się skończy tutaj .I nigdy nie zobacze moich znajomych ponownie.I nigdy nie ujrzę światła słonecznego przez okno i nie będę cieszyć się powiewem płynącym przez moje włosy .Ja zawsze zastanawiałam się jak smakują słodkie ziemniaki .I nigdy nie będę w stanie zobaczyć Justina ponownie. Młoda nastoletnia gwiazda muzyki pop , która uratowała mnie od zgwałcenia przez zupełnie obcego , wziął mnie pod swoje skrzydła , traktował mnie jak rodzinę , i obiecał, że zawsze będzie przy mnie .Broń została dociśnięta mocniej do mojej głowy.Strumień łez spływał po moich policzkach spadajac na podłogę, jakby płatek róży obtrącony porzez deszcz.
- Zatrzymaj się-.Trzymał moje ciało nadal , ale uczucie,że Jack poluzował uścisk kazało mi skręcić , aby zobaczyć ostatnią osobę , jaką kiedykolwiek myślałem, że zobaczę w tej chwili .
- Justin - Prychnęłam.Z rękami do góry mówił w monotonnym głosem:
-Jack, odejdź od Rachel i upuść broń, do póki nie jestem zmuszony aby wezwać policję .-Wahając się Jack zrelaksował się opuszczając rękę ,i pozwalając mi puścić oddech, chwyciłam się , ale wkrótce podniósł rękę ponownie .
-N - nie-. Był chwiejny . -Masz zamiar zabrać ją z dala ode mnie, jeszcze raz. A jeśli nie mogę jej mieć , nikt nie może. -Whoa, słynne zdanie z tysiąca filmów i powieści.
- Nie chcę , tego zrobić . -Justin powiedział , powoli podchodząc bliżej, wszystko, co chciałam zrobić, to skoczyć w jego ramiona .
-Ale ja.- Niesławny rechot Jacka przejął jego twarz , gdy on pociągnął za spust .
Od Tłumaczki: Oł Gad Dżizas Krajst :O Justin nareszcie coś dotarło do twojej czaski ! Jupi *dens* więc ..jksljdkfhjsrkbhfveser nie wiem jak wam ale mi się rozdział podoba. no...
soł..po 3h tłumaczenia jest... moja mama ma spiny bo: Jutro do gimbazy idziesz ty gimbusie jak ty wstaniesz?!- Srak ja nie wstaje. Barykaduje się ._. No więc.. mam nadzieje ze nie wyszło mi to tłumaczenie masakrycznie... sorry ale wstawałam rano i już jestem zaspana...To tyle.. Rozdziały na changed będą się pojawiały CO PIĄTEK. Przepraszam ,ze tak. możliwe,że będzie wcześniej. ale... zostały 4 rozdziały , a autorka się nie śpieszy... ja zaczynam szkołe + mam swoje blogi do ogarnięcia xD Tyle.. kc <3 br="" papapapa="">3>
Twitter - tu
Ask- tu
A I JESZCZE JEDNO.. WPROWADZAM MAŁE ZMIANY. MIANOWICIE PISZCIE W KOMENTARZACH SWOJE NAZWY NA TT. ZROBIE ZAKŁADKĘ INFORMOWANI :)) TO TYLE.. KC <3 p="">3>
- Nope - Odpowiedziałam plując krwią z moich ust, nagle tracąc coraz więcej tlenu. Nagle moje ciało spadło bezwładnie jak lalka kiedy dżwignął mnie, a następnie rzucił opadając obok mnie.
- Myślałaś ,że zraniłem cię wcześniej? - Jack uklęknął i wycedził przez zęby : - Tym razem nie zawaham się ciebie zabić. -Zapowiedział , kiedy przycisnął mnie do zimnej , ciemnej podłogi.
-Zrób to! Wyzywam cię ! Wolałabym być martwa , tak.-Próbowałam wykręcić się z jego uścisku, wzięłam za cel drzwi i zamierzałam go osiągnąć.Uśmiech pełznie wkradł się na jego twarzy , jak jego złowrogi śmiech echem po sali .
"-Nie, chcę zobaczyć jak walczyć , chcę zobaczyć jak błagasz i krzyczysz , aż nie można już - "
-Czy nie zrobiłeś już wystarczająco dużo ? Nie masz świadomości kiedy przestać, kiedy powiedzieć stop? I nie zakładać tego.-Jego oczy rozszerzyły się na widok przed nim , zanim zdążyłam mrugnąć, owinął ręce wokół mojej szyi i podniósł mnie z ziemi , tym razem blokując moje ruchy w powietrzu .
-Czy wyglądam jakbym się teraz wahał ? " Dyszałam próbując złapać oddech, ale zastanawiające , jest to, że nie byłam w stanie . Moje stopy nie były na ziemi i nie miałam kontroli nad moim ciałem , kopnęłam i wyciągnęłam się na jego bladych rękach , próbując sprawić, ze mnie puści , ale spotkałam się z niepowodzeniem .
- Czy ? - Po raz kolejny , próbowałam , ale wdychany tlen nie mógł dotrzeć , udało mi się kopnąć go w brzuch ,jedyne miejsce,gdzie udało mi się dotrzeć . Rzucił mnie na podłogę z nagłym uderzeniem. Czołgał się skulony w piłkę , ja milczałam , kaszlałam próbując złapać oddech który straciłam.-Jesteś szalona?-. Udało mi się odetchnąć .- Nie masz pojęcia , nie wiesz w ogóle , po co to wszystko jest.
Justin's POV
-Nie wiem, stary. Czuje, że powinna się ze mną skontaktować.-Rozmawiałem przez mojego iPhone'a ze swoim menagerem, Scooterem. Scooter rozważa, czy Rachel nadal jest ze znajomymi, czy postanowiła, ze lepiej będzie odejść bez pożegnania.Ale mimo tego, że nie znałem Rachel zbyt długo, znałem ją na tyle dobrze iż wiedziałem , że coś by powiedziała a teraz, to po prostu moje nerwy kołyszące łódź.
-Daj spokój. Ona nie chce być związana z celebrytą, nawet jeśli jest to tylko przyjaźń... Taka rzecz może być trudna da dziewczyny.-Scooter mówił przez telefon , a ja zrozumiałem, co miał na myśli. To znaczy , są profity poznania sławy, ale także minusy z paparazzi i plotek .
-Cokolwiek.. Spróbuje jeszcze raz do niej zadzwonić. Rozłączyłem sie ze Scooterem i wybrałem numer Rachel już trzeci raz w tym tygodniu.Postawiłem swoją stopę przed marmurową podłogą w kuchni w moim domu w Calabasas,ale podobnie jak dwa razy wcześniej odezwała się sekretarka mówiąc to samo co za dwoma poprzednimi razami.
-Ugh.-Pociągnąłem za końcówki swoich włosów i warknąłem z frustracji.
Nie wiem, co przeszkadzało mi tak bardzo.Mam na myśli ,że to tylko przyjaciel, ale bez niej jest tutaj... Czułem jakby czegoś brakowało, dom czuł się pusty i samotny, ja czułem się cicho i pusto.
Jack's POV
Trzaskając drzwiami zamknęła się natychmiastowa blokada. Rachel nie miała pojęcia co się święci, ale ja tak. Nie planowałem robić tego co miałem, zazwyczaj był to rodzaj ostatecznej kary, ale zrobię to, jeżeli ona w dalszym ciągu zostanie przy poniżaniu mnie. Ta suka myśli, że ma nade mną kontrole, i że się nie posunę.Wskoczyłem do mojego pickupa i ruszyłem na plac konstrukcji gdzie pracowałem przez ostatnie półtora miesiąca. Gdy wróciłem do magazynu gdzie moi przyjaciele, Will i Andrew przechowywali narzędzia nie potrzebne do budowania, ale przydatne w określonych sytuacjach, jak ta, w której się znajduję.
Gdy przybyłem na moje miejsce , wyszedłem z mojego zardzewiałego samochodu i udałem się do garażu w który znajdował sie w pobliżu.Wsadziłem rękę do kieszeni znajdując tam moje wakacyjne zdjęcie. Moje palce chwyciły kawałek metalu, którym był klucz tkwiący w dziurce od klucza. Słyszałem przełącznik blokady i odpiąłem go. Szarpiąc za drzwi wyszedłem z garażu. podszedłem do tyłu przekopując szuflady, aż znalazłem pistolet. Miałem go skradzionego z pola bojowego kilka kilometrów za miastem.
-Mam cię- Wiedziałem wtedy, i tam ,że idę skończyć życie Rachel. Nie ze względu na to co zrobiła dla mnie w dniu dzisiejszym, ale za to jak mnie zostawiła, a ja ją chcę- trzeba mnie znać, zeby wiedzieć jak wiele bólu przeszedłem tracąc ją. Stałem wpatrzony w czarny kawałek śmiertelnej broni w rękach, z drugiej strony miałem współczucie dla Rachel , ale zostało obalone , gdy mój umysł zaczynał mówić do mnie , powtarzając to, co ona powiedziała i emocjonalny ból który wprowadziła .Ścisnąłem pistolet tak mocno , że moje kostki zaczęły się robić białe i strzeliłem w najbliższy słup metalu , co zrobiło, duży otwór w nim. Natychmiastowa forma relaksu przejęła moje ciało .Jak już ruszyłem z powrotem do samochodu , kołysałem ramionami w przód i tył z każdym krokiem.
- Cholera ! - Moje emocje krążyły w kółko nad moją głową , kiedy stawałem się coraz bardziej rozgniewany .Wspiąłem sie po samochodzie, a nie wściekły krzykwyszedł ze mnie. Złapałem się za żołądek i walnąłem głową o kierownicę." Zrób to ". Usłyszałem szept wokół samochodu i echo . Głos pojawił się ponownie i odwróciłem głowę , patrząc przez okno w samochodzie w poszukiwaniu głosu . Ale nic nie widziałem .Westchnąłem. " Zrób to ". Słyszałem , nagle słychać było różne głosy , ale powtarzały to samo zdanie.Do mojej głowy dochodziły wszystkie te głosy szepto-krzyki.Te głosy g , Uderzyłem głową o kierownicę powtarzalnie podczas ,gdy krzyczałem z bólu , a także gniewu
." Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
" Zrób to ".
- Dobrze ! - Głosy przeszły do natychmiastowego zatrzymania.
Rachel POV
Gorączkowo biegałam na placu piwnicy. Ja tylko waliłam w każdy centymetr każdej ściany z dłoni , modląc się , że ktoś może mnie usłyszeć i przyjść mi z pomocą .Kiedy usłyszałam ostatnie słowa Jack'a , i jak on nadepnął mnie zamknął za sobą drzwi , nie wiem co to dokładnie było , co się święci , ale wiedziałam, że to na pewno nie jest zagrożeniem życia.Chociaż moje ciało bolało , i straciłam oddech szybko walczyłam pulsując z bólu i włączyłam światła , siedząc w kącie i czekając , aż niewiarygodne .
25 minut później
Wciąż siedziałam w milczeniu , usłyszałam skrzypienie deski powyżej mnie przenoszącą się w tempie powolnym i stałym .Następnie skrzypienie otwieranych drzwi , które dało mi dreszcze w górę i w dół mojego kręgosłupa.
-Wiem, że jesteś tutaj.Po prostu wyjdź teraz . -Echo jego głosu sprawiło,że pokój stał się chłodny, i sprawiło, wyścig mojego umysłu.Kiedy było słychać małe, głośne kliknięcie ,światła zapaliły się ukazując widok przede mną. Był to Jazk stojący w otwartych drzwiach. . Wtedy zauważyłam , że coś trzywa w ręku..Przetwarzałam to wciskając się bardziej w kąt., Patrzyłam na niego z niedowierzaniem
" C- co to jest? "
-Wstawaj-Nie zrobiłam tego zostając jak wcześniej.
-Jack, co to jest? -
-Chodź -.Podeszłam do niego jakbym szła po szkle. Starannie i ostrożnie .Kiedy byłam w jego zasięgu , szarpnął mnie do siebie i obrócił wokół rzucając do ściany, najpierw twarz , trzymając swoją głowę na mojej.
-Mówiłem ci , że będą konsekwencje-
-Ja-
-Zrozum to suko! Zrobiłaś wszystko, czego nie powinnaś robić.- Mówił z powrotem do mnie. Walczyłam , i posłuchał . Może po prostu obraz jego serca jest inny i bije szybciej niż inne serce w świecie, jego krew i emocje tylko zawierające złość i jadowitą wściekłość .- Teraz to zrobię , i mam zamiar zrobić to do końca .- Uczucie zimna metalu dotknęło mojej głowy przez moje włosy. Zamarłam wiedząc co to było. Poza tym wszystkim,tylko metalowych przedmiotach w pokoju był pistolet , a ja wiedziałam, wtedy i tam , że moje życie się skończy tutaj .I nigdy nie zobacze moich znajomych ponownie.I nigdy nie ujrzę światła słonecznego przez okno i nie będę cieszyć się powiewem płynącym przez moje włosy .Ja zawsze zastanawiałam się jak smakują słodkie ziemniaki .I nigdy nie będę w stanie zobaczyć Justina ponownie. Młoda nastoletnia gwiazda muzyki pop , która uratowała mnie od zgwałcenia przez zupełnie obcego , wziął mnie pod swoje skrzydła , traktował mnie jak rodzinę , i obiecał, że zawsze będzie przy mnie .Broń została dociśnięta mocniej do mojej głowy.Strumień łez spływał po moich policzkach spadajac na podłogę, jakby płatek róży obtrącony porzez deszcz.
- Zatrzymaj się-.Trzymał moje ciało nadal , ale uczucie,że Jack poluzował uścisk kazało mi skręcić , aby zobaczyć ostatnią osobę , jaką kiedykolwiek myślałem, że zobaczę w tej chwili .
- Justin - Prychnęłam.Z rękami do góry mówił w monotonnym głosem:
-Jack, odejdź od Rachel i upuść broń, do póki nie jestem zmuszony aby wezwać policję .-Wahając się Jack zrelaksował się opuszczając rękę ,i pozwalając mi puścić oddech, chwyciłam się , ale wkrótce podniósł rękę ponownie .
-N - nie-. Był chwiejny . -Masz zamiar zabrać ją z dala ode mnie, jeszcze raz. A jeśli nie mogę jej mieć , nikt nie może. -Whoa, słynne zdanie z tysiąca filmów i powieści.
- Nie chcę , tego zrobić . -Justin powiedział , powoli podchodząc bliżej, wszystko, co chciałam zrobić, to skoczyć w jego ramiona .
-Ale ja.- Niesławny rechot Jacka przejął jego twarz , gdy on pociągnął za spust .
Od Tłumaczki: Oł Gad Dżizas Krajst :O Justin nareszcie coś dotarło do twojej czaski ! Jupi *dens* więc ..jksljdkfhjsrkbhfveser nie wiem jak wam ale mi się rozdział podoba. no...
soł..po 3h tłumaczenia jest... moja mama ma spiny bo: Jutro do gimbazy idziesz ty gimbusie jak ty wstaniesz?!- Srak ja nie wstaje. Barykaduje się ._. No więc.. mam nadzieje ze nie wyszło mi to tłumaczenie masakrycznie... sorry ale wstawałam rano i już jestem zaspana...To tyle.. Rozdziały na changed będą się pojawiały CO PIĄTEK. Przepraszam ,ze tak. możliwe,że będzie wcześniej. ale... zostały 4 rozdziały , a autorka się nie śpieszy... ja zaczynam szkołe + mam swoje blogi do ogarnięcia xD Tyle.. kc <3 br="" papapapa="">3>
Twitter - tu
Ask- tu
A I JESZCZE JEDNO.. WPROWADZAM MAŁE ZMIANY. MIANOWICIE PISZCIE W KOMENTARZACH SWOJE NAZWY NA TT. ZROBIE ZAKŁADKĘ INFORMOWANI :)) TO TYLE.. KC <3 p="">3>