Ciągle krzyczałam imię Justina i wiłam po podłodze aby uwolnić się od uścisku Jack'a, ale znając Jack'a i jego siłe , udało mu się chwycić moje ramiona z tyłu jedną ręką, a drugą zakryć mi usta.
-Przestań się ruszać!- Rozkazał Jack, ale byłam na tyle silna aby nie poddać się bez walki. Nawet z nim trzymającym moje usta i przyciskającym mnie do podłogi z twardego drewna, nie poddawałam się. Miałam kilka tygodni wolności, a teraz wszystko wraca na tor.
-Powiedziałem nie ruszaj się!- Z tym poczułam mocne uderzenie w tył głowy powodujące, że zatrzepotałam oczami na ból wypełniający moją głowę. Wraz z tym z moich oczu wypłynęły wodniste kule.
-Proszę- Powiedziałam.-Nie rób tego!-Nie mam pojęcia co bardziej bolało. To że mnie przetrzymuje, czy świadomość , że potrafi zrobić niemożliwe rzeczy. Ciekawość uderzyła we mnie gdy poczułam, jak uścisk znika, nie ruszałam się, bałam się tego zrobić. Jednak powoli i stopniowo odwróciłam się widząc Jack'a przy zlewie w kuchni...daje mi szansę ucieczki? Ucieczka?
Nadal czułam ból jakby w moją głowę wsadzono tysiące noży i walono w nie młotkiem. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy aby przeciągnąć się po podłodze.
Więcej łez, zaczęło spływać kaskadami w dół moich, różowych policzków , gdy łapałam powietrze między malutkimi seriami płaczu. Przemieszczałam sie blisko szafy, słysząc szmery przyspieszyłam przeciąganie sie. Nagle odgłosy ustały, a lewy but Jack'a wszedł w kontakt z moim brzuchem. Zatrzymując wszystkie moje ruchy. Żadne słowo nie zostało wypowiedziane podczas ,gdy on po raz kolejny wziął moje ręce do tyłu wiążąc je za moimi plecami. Czułam wzór liny podczas jej uściślania. Szorstki warkocz ściskał moje ręce, pozbawiając jakiegokolwiek ruchu.
To wszystko działo się w przeciągu 5 minut lub mniej.
Mój podbródek spoczywał na zimnej podłodze do czasu , aż Jack nie przekręcił mnie wokół, więc teraz leżałam na rękach wciśniętych między drewnianą podłogą , a kręgosłupem. Wygięłam plecy w łuk aby zmniejszyć ból. Mój płacz zamienił się w szloch, a obraz zaczął się rozmywać. Z płaczem zaczęłam czkać i hiperwentylować.
Nagle Jack stanął okrakiem nad moim kruchym i wątłym ciałem, trzymał moją twarz dociskając do swojej głowy, zamilkłam w strachu.
Korzystając z okazji otarł wypływające z moich kawowych oczu łzy kciukiem. Łzy szlochu przekształciły się w dwuspadowe wodospady płaczu. Czknęłam kręcąc swoją głową z boku na bok, na co moja dolna warga drżała, a następnie rozluźniała się.
-Tęskniłem za Tobą- Powiedział Jack patrząc na mnie oczami pełnymi pożądania, cienia złości i żalu. Następnie potarł kciukami po moich policzkach i przybliżył się. Pchnęłam moją głowę z powrotem do desek podłogowych. Próbowałam odmówić mu pocałunku , który miałam otrzymać.
Zamiast tego złapał moją brodę między kciuk , a palec wskazujący, pochylając się ostrożnie.
-Nie- wymamrotałam, ale było już za późno. Jego wargi były dociskane do moich. Wodospad po raz kolejny wypłynął mi z oczu. Próbowałam uderzyć go w brzuch moimi związanymi rękoma ale poczułam, że ciągnie je w dół swoją drugą ręką. Zostałam przygnieciona, nie mogłam kopać, ponieważ siedział na mnie i ograniczał moje ruchy. Nie miałam możliwości ucieczki. Wciąż mnie całował mimo że nie oddawałam pocałunków.
Zacisnęłam usta razem podczas gdy próbował wsunąć do mojej buzi język.
Jack musiał zauważyć , że to do niczego nie doprowadzi. Odsunął się ode mnie, a jego usta wciąż były lekko pomarszczone. Oczy , które były pełne pożądania wypełniła złość.Sprawiło to, że po raz kolejny byłam kompletnie sparalizowana. Wstał i pociągnął mnie za nadgarstki rzucając na podłogę, następnie zaczął chodzić wokół mnie. Czułam się jak na przesłuchaniu, a Jack był policjantem skazującym mnie na gnicie w celi.
-Chodź-popchnął mnie dalej i dalej do póki nie znaleźliśmy się przy schodach i drzwiach do piwnicy, która nigdy nie była używana.
-Jack, nie chcesz tego zrobić..- Udało mi się odezwać gdy nagle poczułam , że wyszarpuje mi coś z tylnej kieszeni.
Tymczasowy telefon, który dał mi Justin.Pieprz. Zupełnie zapomniałam, że go mam. Nie widziałam go, ponieważ diabeł na mnie siedział. Wyciągnął z kieszeni klucze zastępując je moim telefonem, a następnie odblokował zamek od drzwi do piwnicy.
-Proszę!- Prosiłam i błagałam ale nie odpowiadał, jakby był głuchy. Nagle zostałam wrzucona do podziemnej sali oświetlanej lampą stojącą w rogu w rogu obok łóżka i żarówką umocowaną na linie, wiszącą na suficie. Jack zamknął za sobą drzwi z westchnieniem. Tylko on i ja staliśmy w ciemnym pokoju z którego nikt nie mógł usłyszeć moich krzyków. Poszedł do rogu wyciągając drewniane krzesełko, a następnie usadził mnie na nim. Czułam sie jakbym była w klatce dla zwierząt. Rozwiązał moje ręce, przywiązując mnie do krzesła tak,że nie mogłam sie ruszyć.
-Rachel- powiedział nareszcie kończąc ograniczanie moich ruchów i stanął przede mną.- Rachel, Rachel, Rachel- zaczął chodzić wokół mnie.- Co tutaj robisz z powrotem tak szybko?
-Twój.. Twój samochód.. Nie było go.
-Został z holowany. Odpowiedz na moje pytanie.- zrobił krok do przodu łapiąc oparcie krzesła-Co tutaj robisz tak wcześnie ?
- Ja przyszłam ,aby odebrać swoje rzeczy- Jąkałam się z obawą płynącą w moich żyłach.
-Oznacza to , że są tutaj i zostały "na dobre" prawda?
-T-Tak.
-Byłem z... Oczywiście nie twoim ojcem bo wiesz..."on nie żyje"- Roześmiał się wesoły.
-Skąd ty kurwa wiesz, że nie żyje ?- plułam wściekła.
-Poczta, bardzo prosto, więc to oznacza, że zatrzymałaś się u- Zastopował.
Wahałam się- Bez nazwy-
-Justin Bieber, może być?- Moje oczy rozszerzyły się, gdyż byłam pewna , że nikt o tym nie wiedział....tylko jego rodzina... Ale nigdy nie byłam naprawdę narażona, może kilka magazynów, czy gazet widziało nas gdy wchodziliśmy do stacji radiowej ale moja głowa była cały czas spuszczona.- Nie wiem o czym mówisz- Podniosłam wysoko głowę.
-Nie kłam kurwa !- zaatakował mnie kładąc ręce na ramionach* krzesła.- Zatrzymałaś się u Justina Biebera czy to jest kurwa prawidłowe?!- siedziałam w ciszy patrząc w jego całkowicie czarne oczy nie wyrażające żadnych emocji.
-Odpowiedz mi !- krzyknął na mnie uderzając mnie w twarz.
-Tak.
-Co to znaczy, że musisz żyć marzeniami. Można mieć wszystkie pieniądze, chwałę. Pobyt z Bieberem daje ci takie możliwości?
To zatrzymało mnie kilka sekund aby zrozumieć co on miał na myśli, ale szybko to rozwiązałam dzięki instynktowi.-Nie,nie,nie to nie jest tak że- przerwał mi.
-Oczywiście, że jest! Zostawiłaś mnie dla jakiegoś pedała! Jakiejś gwiazdki która jest beztalenciem i jest głupia jak pień!
- Nie mów tak! Justin nie jest moim chłopakiem, jest moim przyjacielem! I nie zostawiłam cie dla niego , tylko dla swojego ojca!-spojrzał na mnie bez życia w swoich wielkich oczach.- Opuściłam cię , uciekłam od ciebie. Kiedy wróciłam do ojca, kiedy dowiedziałam się, że nie żyje nie miałam żadnego pomysłu. Myślałam do czasu aż nie zjawił się Justin i wziął mnie pod swoje skrzydła, aby się o mnie troszczyć, coś czego nigdy nie doznałam!
Jack podniósł swoją rękę zwijając palce. Jego ręka zderzyła się z moim policzkiem usłyszałam charakterystyczny dźwięk w nosie. Jack zaczął grzebać po swoich kieszeniach wyciągając mój telefon.
-Co do Justina. Napisał do ciebie.- Moje oczy powiększyły się się gdy głośno przeczytał wiadomość.- Rachel...wszystko w porządku?
Jack zaczął stukać w klawiaturę pisząc coś.
-Jack nie waż-
- Yep, Idę spotkać sie ze znajomymi na chwilę. Przyjedź po mnie jak do ciebie napiszę lub zadzwonię- Przeczytał to co napisał. Inna informacja na temat Jack'a: zna mnie jak książkę. Wie co chcę właśnie powiedzieć.
- On nie jest głupi, wiesz ?- zaczęłam sfrustrowana i zła, moja twarda skóra zaczyna wychodzić*-On będzie wiedział, że coś się dzieje.-
- My nigdy nie będziemy wiedzieć, prawda?- i rzucił moim telefonem o ścianę. Rozpadł się na kawałki, a ja straciłam ostatnią nadzieję.
- On wie gdzie jestem. Jeżeli nie napiszę ani nie zadzwonię przyjdzie i mnie znajdzie.- Nie poddawałam się jeszcze, to niemożliwe i straszne , że mogę zostać tu ponownie, ale Jack trzyma mnie jako jeńca.- Będę krzyczeć na szczycie swoich pieprzonych płuc, kurwa przysięgam na boga!-
- Boże, Rachel zrozum to, On cię nie usłyszy kiedy jesteś tutaj, nikt tego nie zrobi-
Wiedząc, że ma racje opadłam- Dlaczego to robisz?- zapytałam szeptem.
-Opuściłaś mnie, opuściłaś mnie kiedy byłaś wszystkim co miałem- Jego oczy stały się czerwone i podpuchnięte, pełne łez, a on zaczął chodzić wokół krzesła.- Kochałem cię Rachel! Kochałem cię tak cholernie mocno !
- Więc dlaczego do cholery raniłeś mnie, i-i biłeś huh? Dlaczego przeprowadziłeś mnie przez piekło ?
Stąjąc za krzesłem pociągnął moją głowę do tyłu.- Nie twój pieprzony interes!- Wtedy przewrócił mnie na podłogę, zostawiając tam.- Porozmawiamy później jak to wszystko będzie działać.- Pochylił się obok mnie na podłodze, niespodziewanie całując. Korzystając z okazji , że mnie zaskoczył włożył język do mojej buzi. Piętnaście sekund później odsunął się ode mnie patrząc mi w oczy.- Tęskniłem za twoimi ustami- Uśmiechnął się swoim pół uśmiechem , kiedy poszedł w stronę metalowych drzwi zamykając je. Drzwi są zamknięte, mój telefon zepsuty. Nikt nie mógł usłyszeć moich krzyków. Znów byłam więziona. Moja wytrzymałość i waleczność złamały się. Wybuchłam płaczem, wiedząc ,że nie ma nadziei. Nie ma nadziei na nic.
7 Godzin Później
Moja głowa była oświetlona, a ja siedziałam w dość niewygodnej i nieprzyjemniej pozycji przez kilka godzin. Moje ciało jest słabe i zmęczone w głodu i spragnienia. Piski i brzdęki zadzwoniły mi w uszach, oczy Jack'a wypełniły moją wizję. Wszedł ze szklanką wody i jabłkiem, kładąc wszystko na szafce nocnej, na której stała lampka. Następnie podszedł do mnie i uwolnił mnie z krzesła. Wyciągnął w moją stronę rękę, trzymając mnie nią, podniósł i wskazał na jedzenie.
-Jedz- Ale ja już siedziałam na zużytych materacach i jadłam posiniaczone jabłko oraz upiłam łyk wody. Licząc minuty połknęłam ostatnią jadalną część jabłka, i upiłam ostatni łyk wody, gdy Jack wyrwał mi kubek odstawiając go przy drzwiach. Odwrócił się i powoli podszedł do mnie, gdy spojrzałam na niego ze strachem w oczach.
-Połóż się na plecach.-
-Co...?- Zamarłam.
-Boże, połóż się na plecach do cholery!- Stchórzyłam na dźwięk jego głosu, i zrobiłam co powiedział. Mój oddech stał się ciężki i zaczęły pojawiać się łzy. Nie mogłam powstrzymać swojego ciała od drżenia z powodu strachu i niepokoju. Patrząc na niego, spojrzał na mnie , po czym ściągnął swoją czarną bluzkę przez głowę.
-Nie, nie, nie, nie, nie!-Powiedziałam , gdy wstałam i rzuciłam się do drzwi, ale zostałam złapana przez niego i rzucona z powrotem na zużyty materac składający się z brązowych i czarnych plam. Napinałam się aby wstać, ale zepchnął mnie w dół i stanął nade mną okrakiem. Próbowałam bić go i kopać aby uciec, zapominając, o tym czy zamknął drzwi , czy też nie. Będąc w ruchy robiłam to co najlepsze ,aby się bronić,Chwycił moje ręce i przycisnął je sięgając pod łóżko i wyciągnął dwie pary prawdziwych kajdanek policyjnych.
-Nie ruszaj się!
-A co jeśli to zrobię co?!- Zaproponowałam poruszając się w jego uścisku.
Pochylił się do mnie więc byliśmy nos w nos.-Uderzę cię tak cholernie mocno, że będziesz nieprzytomna przez kilka dni. Następnie gdy się obudzisz będę cię powoli- Syczał przez zęby, a ja mówiłam jak mówi z terrorem.- zabijał upewniając się, że cierpisz na każdym kroku, załapałaś?-Jego oczy przedstawiały czyste zło, ale ja jeszcze szukałam w nich innych emocji. Skinęłam głową w szoku na to co powiedział. Wiedziałam, że Jack był niebezpieczny, że potrafi zrobić niemożliwe rzeczy ale nigdy nie przypuszczałabym ,że nawet za miliard lat, mógłby mnie zabić. Zawsze w to wątpiłam, gdy dbał o mnie i w ogóle chociaż był bez serca, nigdy nie myślałam ,ze jest pusty w środku. Leżałam tam zmrożona, wiedząc, co powiedział, że jest w stanie to zrobić i nigdy nie myśli dwa razy.
-Ręce do góry!-
-Jack- Powiedziałam kręcąc głową i próbując przemówić mu do rozsądku.
-Ręce do góry!- Wrzasnął, a z jego ust zaczęła wylatywać ślina, gdy zaczął być czerwieńszy od pomidora z jego żyłami pęczniejącymi na szyi i ramionach.
Skuliłam się pod nim i zrobiłam jak mówił, a łzy zaczęły uciekać znowu, i znowu. Wzięłam głęboki wdech przez nos, zatrzymując jego działanie wywołane przez płacz.Cyknięcie i pstryknięcie , które usłyszałam spowodowały, że poczułam wciskający się w moją skórę metal na obu nadgarstkach. Pokręciłam moją głową żałując, ze kiedykolwiek tu przyjechałam, kiedy zaczął mi cokolwiek robić. Zszedł ze mnie i po prostu wyszedł jak gdyby nigdy nic nie zrobił. Zostawił drzwi otwarte, aby mnie przedrzeźniać .Patrzyłam na drzwi, które były po prostu zostawił przez zamieszanie, gdy wszedł do środka.
-Nie wydawaj żadnych dźwięków!- Poinstruował mnie, gdy po raz kolejny opuścił pokój zostawiając mnie gdy ja tylko głośno przełknęłam ślinę. Moje ciało było w całości pełne strachu ruszając się w miejscu. Mój oddech przyśpieszył gdy usłyszałam jak Jack rozmawia z nieznajomym stojącym za drzwiami. Gdy drzwi są otwarte, dźwięk może się wydostać do wnętrza domu, jak i na zewnątrz. Otworzyłam buzię, gotowa, aby krzyczeć na pomoc, gdy przypomniałam sobie, przerażającą mowę, która została wyrecytowana, gdy powiedział mi aby nie wydawać dźwięków. Postanowiłam posłuchać Jack'a dla swojego bezpieczeństwa Mimo ,ze głosy były stłumione mogłam usłyszeć na jaki temat rozmawiali, ale głos po drugiej stronie był nie do usłyszenia.
-Myślałem ,że...- Usłyszałam lekkie stłumienie na końcu. Niestety, miałam nadzieję ,ze będę w stanie usłyszeć pełną rozmowę.-Zaginęła-Jack powiedział do innej osoby.-Jeżeli się pojawi...--Zadzwonię do ciebie- Wyobraziłam sobie fałszywy uśmiech na twarzy Jack'a, oczywiście odniósł się do mnie mówiąc "zaginęła". Usłyszałam jak drzwi się zamykają, a następnie kroki Jack'a prowadzące w dół po schodach po raz kolejny.
-Teraz, gdzie skończyliśmy?-Oczywiście zamknął za sobą drzwi i wspiął po moim ciele.
-Jack, posłuchaj mnie, nie chcesz tego zrobić- Miałam przeczucie ,ze to nie pomoże, ale robiłam wszystko co mogłam , a przynajmniej starałam się. Pochylił sie podczas gdy był okrakiem nade mną i zaczął całować moją szyję.
-A dlaczego?- Zapytał złośliwie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, złapałam ją w ostatniej chwili.
-Będziesz tego żałować- Powiedziałam podczas gdy mój były chłopak powtórzył to co ostatnio zaczynając ssać moją szyję.
-A dlaczego?-
-Ja nie chcę!- Nie chciałam tego powiedzieć, to po prostu mi się wymknęło, zatrzymał to co robił i spojrzał na mnie, a ja wpatrywałam się w jego czarne oczy. Wstrzymał oddech na kilka sekund, a może nawet minut. Podczas gdy cisza ogarnęła świat. Złapał mnie za brodę kciukiem i palcem wskazującym, mocno ściskając jakby chciał ją połamać.
-Słuchaj. Należysz teraz do mnie. I zrobię z tobą wszystko, co kurwa będę chciał zrobić. I zrobisz to co będę kazał ci zrobić. Będą zasady, które objaśnię ci później, i jeżeli nie będziesz ich przestrzegać, będą tego konsekwencje, których nie możesz sobie nawet wyobrazić.To będzie najlepsze jeżeli masz tu zostać: szczęśliwa.
-Jack! Nie będę kurwa "szczęśliwa"! Nie rozumiesz tego !- Z tą odpowiedzią otrzymałam cios w brzuch, sprawiający ,że moje nogi się podniosły, a moja głowa opadła w agonii, ale zostały opuszczone w jednej chwili.
-Zasada numer jeden: Nigdy mi nie odpowiadaj- Nic więcej już nie mówiłam, ale robiłam wszystko co najlepsze aby się wyrwać.-Zasada numer dwa- Powiedział do mnie szeptem przekręcajac moją szyję w lewo i wrócił do jej ssania- Pieprz mnie kiedy ci powiem-
Ja tylko jęknęłam i zaczęłam płakać.
___________________________________________________________________________________
O wow... No i jest masakra... Wybaczcie ,ze sie nie wyrobiłam w tamtym tygodniu.. ale rozdział miał ponad 3000 słów podczas gdy wszystkie inne mają po 1000 pare xd no ale podołałam (?) Więc.. mega wielce super strasznie wam dziękuję za poprzednie komentarze i tyle miłych słów.. głownie że wam się podoba jak tłumaczę. Dziś się spięłam i przetłumaczyłam do końca (huraaaaaaaaa) Tak więc.. do następnego (?) Dobra jak są błędy to później poprawię <3 koochaaam="" nbsp="" p="" reath_of_jb="" wasss="">
3>
Rozdział zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńdlaczego się skończył w takim momencie?! grr..
dzięki, że tłumaczysz + NIE MOGĘ się doczekac następnego <33
Dlaczego ona tam poszła jezu ; o
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńswietne
OdpowiedzUsuńdawaj następny :)
OdpowiedzUsuńmasakra :o założę się że to był Justin albo jej przyjaciółka :/
OdpowiedzUsuńdaj szybko następny :D
kieedy nn?
OdpowiedzUsuńBoski <3 Swietnie rlumaczysz :)
OdpowiedzUsuńNie bede sie rozpisywala, bo jestem na telefonie, ale jakis komentarz zostawiam, wiec widzicie, ze jestem x emocjee. To byl Justin tam u gory? Nie no, watpie, bo by tak latwo nie uwierzyl. . Chyba. Dobra. Ja czekam na nn. Mozecie informowac na TT? @GrandMcBer
OdpowiedzUsuńi zapraszam do mnie x baby-i-make-you-believe.blogspot.com see yeah
Oczywiscie ze wpadne... I nie wiem czy tlumaczka bedzie informowac... Ja jestem tylko na zastepstwie ale pkwiadomie cie o nastepnym :)
Usuńświetnie tłumaczenie? informujesz na tt? @biebssbreaker
OdpowiedzUsuńWiesz co ja jestem tylko na zastepstwie do 15 sierpnia... A wlasnie tlumaczka nie zrobila czegos takiego.. Oczywiscie wspomne jej o tym.. A jak narazie to moge ciebie i reszte co chca powiadomic.. Tylko jak mowie nie wiem czy tlumaczka bedzie to robic :)
UsuńAle świnia co on jej zrobił !?
OdpowiedzUsuńJustin ratuj ja . By sie kurde domyslil i rozwalil ten pieprzony ryj Jacka .
OdpowiedzUsuńto się porobiło...lepiej niech Justin szybko ją ratuje :> <33
OdpowiedzUsuńhttp://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń