czwartek, 12 grudnia 2013

F.I.F.T.E.E.N


Tydzeń Póżniej

Rachel's POV


W końcu po całym miesiącu pełnym tortur, wracałam z powrotem do mojego nowego domu. Tak, nazwałam dom Justina w Kalifornii moim 'domem'. Przerwa w trasie Justina powoli dobiegała końca i wkrótce ponownie zacznie występować dla milionów swoich fanów.
Nic nie mogę na to poradzić, że myślę gdzie wtedy pójdę,lecz wyrzucam tą myśl z mojej głowy skupiając się na tym co dzieje się teraz.
Tak, zakończyłam operację mojej nogi. Zadrapania były za głębokie, a odłamki wielkości środkowego palca, biorąc pod uwagę te fakty moja noga potrzebowała operacji. Ku mojemu zaskoczeniu, operacja nie była bolesna, prawdopodobnie dlatego, że byłam wtedy nieprzytomna, ale nie pomijajmy, że sprawiała mi ona najmniejszy ból.
Justin wyrwał mnie z zamyśleń, gdy usłyszałam jak zamyka za sobą frontowe drzwi. Siedząc w kuchni, przywitałam się z nim mówiąc "cześć". Moja noga podparta była na obrotowym taborecie, na przeciwko marmurowej wysepki w samym środku otwartej kuchni.
-Hej, Justin.
-Cześć, jak tam twoja noga?- To była jedna rzecz o którą zawsze pytał, zawsze zainteresowany ,tym jak się czuję. Zachichotałam na ten mały, do tego wspaniały gest.
-Wciąż dobrze, przestań o to pytać.-Odłożyłam swój magazyn i pokuśtykałam w jego stronę, chcąc otrzymać jeden z jego niedźwiedzich uścisków.
-Rachel, w środę ponownie zaczyna się trasa.
-Więc?
-Jedziesz ze mną. Myślisz ,że zostawię cię samą?
Oczywiście, byłam przejęta, że chce zabrać mnie ze sobą w podróż dookoła świata, ale wiem ,że mogę przynieść ze sobą problemy. Irytuje go jak niektórzy, opóźniają cały proces. Moje myśli ułożyły się jedna na drugiej.
-Czy nie byłoby to skomplikowane. Wzięcie mnie ze sobą i wszystko...
-Nah.. Będzie dobrze. Lepiej zacznij się pakować Rach.
Wypuścił mnie z uścisku i udał się na górę.
Wzdychając, wróciłam do wysepki i podniosłam magazyn, który przed chwilą czytałam.
Schody nie były tak wielkim wyzwaniem jak myślicie. Leki przeciwbólowe, które dał mi lekarz były bardzo pomocne i sprawiły, że nie czułam żadnego bólu w nodze.
Otworzyłam szafki spodziewając się, że zobaczę, moje jedyne, noszone przez ostatnie dwa tygodnie ubrania. Szafki jednak były zapełnione do maksimum. Cofnęłam się marszcząc brwi i nos.
-Uh, Justin?- Zaczęłam wchodząc do jego pokoju zanim zdążył odpowiedzieć na pytanie, którego nawet ,jeszcze nie zadałam.
-Prezent powitalny. Teraz idź się pakuj.- Gdy już zawracałam, Bieber postawił przede mną walizkę.
-Jesteś szalony, wiesz o tym?- Powiedziałam do niego.
Uśmiechnął się ukazując zęby i zamykając swoje drzwi.
Znajome uczucie wybuchło w moim brzuchu. Uczucie, które poczułam tylko wtedy gdy po raz pierwszy spotkałam Jack'a.

Jusitns P.O.V

2 Dni później (środa)
Na pokładzie samolotu.


Wczoraj, Rachel wreszcie miała ściągnięty gips, ale powiedzieli aby była ostrożna i delikatnie stąpała na wcześniej uszkodzonej nodze. Podróż do Nowego Jorku samolotem trwała 5 godzin. Wiedząc to, zaproponowałem aby się zrelaksowała przez ten czas, ale nie. Na pokładzie byliśmy tylko ja i ona, zachowująca się tak jak nigdy wcześniej. Wygłupiała się i zatracała. Opowiadała przyjemne historie ze swojego dzieciństwa.
Wyglądała na szczęśliwą, taką, jaką nigdy jej nie widziałem. Yeah, nie miała głębokiej depresji w dodatku każdego dnia, ale ten piękny uśmiech trwa tylko od ostatnich milisekund.
-Więc wtedy-
-Rachel, uspokój się. Nie mogę pojąć tego wszystkiego.-Zaśmiałem się cicho.-Zrelaksuj się przez chwilę. Obydwoje nie mieliśmy szansy zrobić tego w ostatnich chwilach. Uniosłem swoje ramię i spojrzałem na zegarek.- Tylko 30 minut, Rach.
-Masz rację. Przepraszam Just.-Usiadła i oparła się na skórzanej kanapie w kącie samolotu.
Gdy usiadła na pokładzie zapanowała niezręczna cisza. Usiadłem na obrotowym fotelu i uśmiechnąłem do siebie.-Rachel?
Spojrzała znad swoich dłoni, odrywając od skubania paznokci. Odpowiedziała z małym skinieniem i "mhmm" gdy wstałem i usiadłem na przeciwko niej. Mój łokieć spoczął na krawędzi kanapy.
Próbowałem mówić ale żadne słowa nie mogły ze mnie wyjść, przygryzłem język ostrożnie zastanawiając się nad tym co mówię.-Jaki był powód tego, że chciałaś wrócić?
Rachel zamarła w zaskoczeniu.-Co?
-Wiesz o co mi chodzi.- To było głupie że wyciągałem to teraz. Ale oprócz potencjalnych uczuć do niej, była to jedyna rzecz zaprzątająca moją głowę.- Wyjaśniłaś, że chciałaś tylko zabrać swoje rzeczy ale jestem pewny, że to nie był przypadek.-Łzy zaczęły sprawiać ,że jej oczy wyglądały na podpuchnięte.
Westchnąłem myśląc czy powinienem namawiać ją do odpowiedzi.
-Wiem ,że to zły czas, ale muszę wiedzieć. Nie byłaś ze mną szczęśliwa?-
Wzięła głęboki oddech zwracając ku mnie swoją głowę.-Justin, nigdy nie byłam tak szczęśliwa.-Kręcąc głową, kontynuowała-J-Ja nie wiem.- Wzruszyła ramionami. Położyłem dłonie na jej talii uspokajając ją.-To nie było proste, nie będę kłamać. Tak, byłam szczęśliwa ale gdzieś w głębi umysłu, tęskniłam za Jack'iem teraz też-Troszeczkę. To trudne do wytłumaczenia, bez względu na to co on mi zrobił ja po prostu-
Zaczęła się trząść, kręciła głową w lewo, następnie w prawo i ponownie w lewo.
-Przestań. Przepraszam.-Przyciągnałem ją do ciepłego uścisku.-Nie chciałem sprawić, że będziesz smutna.-Gładziłem jej plecy uspakajająco, czując jak jej oddech spowalnia. Jej delikatne ręce objęły moje ciało, przysuwając mnie bliżej ale jej siła była mniejsza od mojej co sprawiło, że było to słodkie.
Blisko pięć minut póżniej uwolniła się z uścisku, tak jak ja, ale wciąż delikatnie trzymałem swoje ramiona oplecione wokół niej.
Była mała gdy stała na przeciwko innych, ale jeszcze mniejsza gdzy siedziała w moich ramionach. Spojrzała na mnie, a ja w dół na nią.
Poczułem iskrę uczucia, którą natychmiast odłożyłem na bok w mojej głowie.
Bez uprzedzenia Rachel zamknęła oczy całując mnie, trzy sekundy później poczułem jak nasze usta się odseparowały, a oczy Rachel i moje były otwarte.
Szybko wyzwoliła się z mojego uścisku, gdy ja naśladowałem ją, siadając zmrożony ,gdy ta na mnie spojrzała.
- J-Ja Przepraszam. Nie wiedziałam co-
Uciszyłem Rachel chwytając jej brodę kciukiem i palcem wskazującym, co sprawiło, że miałem kontrolę. Uniosłem jej głowę i schyliłem się, składając następny pocałunek na jej pięknych, naturalnie różowych ustach.
To nie był szorstki i żądny pocałunek. Uczucie pasji i łagodności pojawiło się, na długo odrzucając pozostałe. Malutka ręka Rachel przesunęła się, w dół z mojej klatki piersiowej do mojej wolnej ręki, sprawiając ,że drzeszcze przeszły od mojej szyi w dół, aż do kręgosłupa. Powoli i stale, naśladowaliśmy się na wzajem gdy kończyliśmy nasz pocałunek. Jej oczy pozostały zagubione w transie, moje natomiast otworzyły się skanując jej twarz. Jej policzki były zaczerwienione, jej długie rzęsy pokryte były mascarą. Jej szminka ,nie była tak bardzo widoczna jak wcześniej. Cicho oddychając, jej nozdrza poruszały się, a jej czekoladowe oczy otworzyły się. Przygryzła swoją wargę i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech.Cisza zakończyła się, gdy zaskoczył nas głos pilota, który oznajmił przez głośniki, że będziemy lądować za dziesięć minut.
-Proszę zapiąć pasy.
Ten nagły głos zaskoczył Rachel, która wylądowała w moich ramionach. Zaśmiałem się z jej niewinności, mój sławny szeroki uśmiech, zdecydowanie utworzył się na mojej twarzy.
-Oh.. Przepraszam.-Powiedziała Rachel po swoim nagłym ruchu.
Monotonnie, odpowiedziałem z takim samym uśmiechem, utworzonym przez moje usta, nie ukazując zębów.
-Nah.. Nie przepraszaj..
Reszta lotu trwała w ciszy. Tak samo na lotnisku. W połowie drogi samochodem odezwałem się.
-Rachel?
Jej głowa zwróciła się ku mnie odrywając od patrzenia przez okno na serwis samochodowy i przysunęła do mnie.- Tak?
-Nie zachowuj się jakby nic się nie stało.-Usidłem wygodniej-Obydwoje wiemy co się stało. Nie musisz się wstydzić. Tak, całowaliśmy się. Wiesz.. Mam wobec ciebie jakieś uczucia.. więc był to dla mnie pewien rodzaj ulgi.- Zamarła gdy oznajmiłem moje prawdziwe uczucia co do niej.
Mój umysł zaczął zastanawiać się czy powinienem zapytać o jej uczucia co do mnie i czy w ogóle je ma, czy wtedy po prostu emocje wzięły nad nią kontrolę.
Brak odpowiedzi.
-Rachel?
- Justin, j-ja naprawdę cię lubię, ale nie jestem pewna tego ,że czuję się tak , abyśmy mogli pójść dalej. Nie pracuję w tym biznesie i musiałbyś poświęcić dla mnie swoje życie. Nie chcę cię od tego odciągać.-Oznajmiła sarkastycznie i nerwowo chichocząc.
-Przestań Rachel.- Czułem się znowu jak w szkole średniej, wyjawiając nasze sekrety i jak ,są one dręczące.- Nie chcesz niczego spróbować?
-J-Ja..
Moje oczy okazały sympatię tak jak jej. Nasze uczucia opuszczały nasze serca i wypływały na powierzchnię.
-Ja ..chcę, ale boję się.

Rachel’s P.O.VJustin umieścił swoje łokcie na kolanach, odwracając się i przysuwając się bliżej mnie.- Czego się boisz?
Mój umysł zaczął zastanawiać się nad tym czy powinnam mu powiedzieć. Tak, ufam Justinowi co do mojego życia, ale personalnie, psychicznie i mentalnie byłam zraniona przez syna-dziwki*. Co jeśli Justin zrobi to samo? Tak,jak nigdy nie przypuszczałam, że Jack mógłby położyć na mnie rękę, był podobny do Justina, także z zachowania, ale skończył na robieniu tego, o czym wszyscy dobrze wiemy.
-Zranienia.
-Rachel..- Złapał moje cztery palce i trzymał w swojej dłoni.- Nigdy Cię nie skrzywdzę. Nigdy nie położę na tobie ręki. Jedyną rękę jaką położe to będzie ta, którą chwycę twoją. Twoje serce będzie moje, a moje będzie twoje.-
Praktycznie wyrecytował dla mnie wiersz, najlepszy jaki mógł wytworzyć się w jego głowie, zostawiając mnie zmieszaną.
-Porozmawiajmy o tym.- Powiedział.
I to było to co robiliśmy przez czterdziesto-minutową drogę samochodem do hotelu, Waldorf Astoria, rozmawialiśmy o wszystkim.
Opuściliśmy samochód z oplecionymi wokół siebie ramionami. Nie, Jeszcze się nie spotykamy, dzisiejszej nocy mamy naszą pierwszą randkę.

                                                                         *~*~*~*~*~*~



*Napisałam tak bo w oryginale jest "son-of-a-bitch" więc chyba o to chodzi lol.

Więc....PRZEPRASZAM. Naprawdę cholernie głupio mi że przez około 3 miesiące nie dodałam rozdziału. Miałam problemy, bo nie mogłam w ogóle dodawać postów na blogspocie. W sumie to nawet mi się nie otwierał. Teraz rozdziały będą o wiele częściej i mam nadzieję ,ze nie jesteście na mnie AŻ tak wściekli i mi to wybaczycie lol... Przepraszam na serio. To tyle z przeprosin.
iugfdjsgkdjfdsgdfjkd JACY ONI SĄ SŁODCY OD DZIŚ JESTEM JACHEL/RUSTIN (KTÓRE WOLICIE?) SHIPPER KJBDSJZH
No i... mam nadzieję ,że nie ma błędów ale jestem zmęczona i zasypiam przed komputerem.. to chyba na tyle z info... Do następnego xx

19 komentarzy:

  1. wiem jak to jest miec problemy z komputerem. cos okropnego.
    haha. tak. oni zdecydowanie sa uroczy ! x

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww super :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. OMB!
    Jaki Justin jest słodki! <3
    Czekam na nn! <3
    http://trust-me-chelsea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog został nominowany do Liebster Avard! http://nominacje-collisionff.blogspot.com/2013/12/nominacja-3-ania-bieber.html ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jej!! Cudny rozdział :D Oby szybko byli razem! Czekam na nn :**
    @Epic40713354 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Powinno być sukinsyna xdd
    Super xd /- @mysza_13

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie lol nie ogarniam jeszcze wszystkiego ale na jedno wychodzu haha xD dziekuje za poprawirnie <3

      Usuń
  7. Wspaniały rozdział ;]
    Zapraszam do siebie na nowe opowiadanie. Jest już prolog!
    http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
    Obserwuję i liczę na obserwowanie xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Rustin lepszy :D dopiero dzisiaj odnalazlam tego bloga ale mi sie bardzo podoba. DBede czytac :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochani *-*
    Dziekuje ze tlumaczysz :))

    OdpowiedzUsuń
  10. http://whatdoesitmeaniloveyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. http://as-long-as-you-live-love-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na to tłumaczenie. Dziewczyna dopiero zaczyna, ale jest świetne o Justinie:
    http://tbl-jbff-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie że dalej tłumaczysz! <3 kochamy Cię za to! oczywiście czekam nn <333

    OdpowiedzUsuń
  14. Wydaje Ci się, że to Twoje życie jest trudne i skomplikowane? Że na każdym kroku ktoś sprawia, że Twoje życie jest zagrożone? Zmusza Cię do podejmowania decyzji jakich byś nigdy nie podjęła?

    Kiedy poznasz moją historię, zrozumiesz, że byłaś w błędzie. Twoje problemy w porównaniu do moich, są niczym.

    Mój brat i jego przyjaciele robią rzeczy za które już dawno trafiliby za kratki na dożywocie, a wtedy ja zostałabym sama. Jeśli martwię się o Shawna, muszę martwić się o siebie i o to, co dalej będzie ze mną.

    Na każdym kroku igram z życiem, chciałabym móc jak normalna nastolatka, pójść na imprezę i nie martwić się, że któryś z wrogów gangu, do którego należy mój brat, nie zechce mnie zabić.

    Po stracie rodziców, nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie potrafię nikomu zaufać. Nie mogę nikomu opowiedzieć o świecie jaki mnie otacza. Nie mam przyjaciół. Jednak, mam osobę za którą oddałabym życie i jest nią mój brat.

    Nazywam się Kaylen Delilah Sparks, a to moja historia.


    Zapraszam :) http://his-feelings-resistant.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń