sobota, 7 września 2013

T.H.I.R.T.E.E.N.


-Ale ja.- Niesławny rechot Jacka przejął jego twarz , gdy on pociągnął za spust .Przeraźliwy dźwięk pocisku opuszczającego broń przebijającego powietrze wypełnił pomieszczenie. Świat spowolnił ,na co każdy ruch nie był tak żywy, jak poprzednio . Zamiast czuć ranę w każdej części mojego ciała lub natychmiastową śmierć , Justin zaatakował Jacka od tyłu .Mój porywacz upadł na podłogę z bronią rozbrzmiewającą w przeciwnym kierunku , strzelając w jeden z drewnianych schodków , tworząc dziurę wraz z odpryskiem drewna. Bijatyka na podłodze się zaczęła , zostawiając mnie zupełnie przerażoną , nie mając pojęcia , co robić. Zauważyłam ,że  Jack wciąż miał pistolet mocno umieszczony w dłoni , zignorowałam moją świadomość i krzyczałam na szczycie moich płuc.                 
 –Zadzwoń pod 911!- . Słyszałam jak Justin warknął głośno , podczas gdy  wielokrotnie bił i kopał Jack’a używając całej siły , podczas gdy Jack robił to samo w zamian. Kiwając głową w porozumieniu , pobiegłam w stronę schodów w zdumieniu. Czy to naprawdę dzieje się teraz ? Czy Justin Bieber ,dzieciak, którego znam trzy tygodnie przyszedł uratować mnie z tego piekła ? Trzęsłam się gdy wpadłam po drewnianych schodach, moja prawa i  lewa noga całkowicie złamały raz rozbity kawałek drewna i moja noga wpadła do niego. Krzyknęłam szybko w agonii i bólu wcześniej, teraz przebicie mojej skóry ostrymi, kawałkami starego drewna spowodowało, że zaczęłam krwawić ponownie.              
-Cholera  - Delikatnie i ostrożnie ,  moja adrenalina przejęła kontrolę podczas gdy wysunęłam nogę z deski podłogowej , starając się zrobić to tak bezboleśnie , jak to możliwe .                                                  
 -Ała - Jęknęłam , gdy spojrzałam na wysokość czerwonej cieczy wypływającej z powierzchni goleni . Wtedy usłyszałam kolejny cios , a dźwięk metalu są rzucanego przez pokój , uderzającego zarówno o podłogę lub ścianę .                                                                                                                                     -Cholera- Splunęłam , gdy udałam się do kominka , w którym umieszczony był telefon domowy.(Tł. W oryginale było handheld i za czorta nie wiem o co cmon wiec zrobiłam tak) Słysząc sygnał wybierania ,  gorączkowo wciskałam wymagane numery do otrzymania odpowiedzi .                                                       -911 , jaki jest twój nagły wypadek ? -Dlatego też, nie miałam pojęcia, jak wyjaśnić , co się dzieje w piwnicy. Więc po prostu powiedziałam:
-Tak dwaj mężczyźni walczą i jeden z nich to Justin Bieber ,  potrzebuję pomocy - Pomyślałam, że nie weźmie mnie poważnie .-Zostałam porwana ! Ktoś przyszedł , aby mnie ocalić , a teraz facet, który porwał mnie walczy z człowiekiem , który stara się mnie uratować . –Wystarczająco prosto?                                                                                                                                
 - Pani adres ? -Ta kobieta w telefonie była tak spokojna , byłaby w stanie pomóc dwóm-trzem psychologicznie poprawnym ludziom .Stawałam się coraz bardziej nerwowa, krzyknęłam adres mojego dawnego domu do telefonu , tylko po to aby usłyszeć w odpowiedzi :                                          
 - Pomoc jest w drodze. Chcesz , żebym została na linii?.-Wtedy i tam , słyszałam przejęcie w jej głosie , a może obraz sympatii w oczach .                                                                                                                    - Tak . -Stukałam nogą z niepokoju. Trzymałam telefon przy uchu , podczas gdy pobiegłam z powrotem na dół, aby spróbować przerwać walkę , a przynajmniej próbować opóźniać jej kontynuacji , aż przyjedzie policja  .Uważnie , nie pozwalając moim czerwonym nogom ponownie wpaść do otworu, zapobiegając już tej paraliżującej sensacji. Wciąż walczyli. Zauważyłam broń na podłodze , bliżej mnie niż byli faceci . Zbliżyłam się jeszcze kilka kroków , wzdrygnęłam się , widząc inne ciosy celowane w szczękę Justina, przez co upadł na podłogę prawie martwy. Jego twarz była czerwona , a jedno z jego oczu było zamknięte na kłódkę.                                                                                                    
- Co do cholery mu zrobiłeś  ?! –Powiedziałem biegnąc sprintem do niego , rzuciłam słuchawkę .Jack uśmiechnął się pokazując zęby które kiedyś były białe, ale teraz w kolorze krwi. Ignorując mój ból starałam się podejść do Justina , teraz ból w nodze stał się nie do zniesienia . Dotykając policzek Justina moje łzy uciekły i zaczęły spływać w dół .Mruknął :                                                                                    
 -Jest w porządku.-                                                                                                                                      -Co - co?                                                                                                                                                  -Powiedziałem , że jest w porządku. Po prostu idź . -Jego głos brzmiał dobrze. Ale jego twarz była zupełnie czerwona, nie tak, jak Jack’a , ale dość blisko.                                                                                            - Jestem zdezorientowana . - Wyszeptałam na tyle głośno , żeby usłyszał moje obawy . Czy był zawstydzony , że został ranny? Nie, Justin nie jest taki.                                                                                                      -Po prostu idź.-                                                                                                                                            -Nie ! Justin , nie zostawię cię . Pomoc jest w drodze.- Bez wahania , czułam jak moja głowa znalazła się w uścisku i metalowy uścisk został do niej dociskany. Z siłą pociągnięto mnie z powrotem.                                -Pomyślałeś, że dam jej uciec ? -Ból ,on spowodował, że ból wracał , emocjonalnie i fizycznie . Niesławny straszny chichot ogarnął pokój .Kule należące do Justina rozszerzyły się moje były wyłącznie, przerażone na to co nadchodzi .  -Ona będzie martwa w ciągu kilku sekund . Nie ważne co ​​robisz, piękny chłopcze . Otworzyłam usta , aby porozmawiać , ale on mnie zamknął przyciskając pistolet mocniej do mojej głowy. Usłyszałam trzask, wiedząc, że pomoc jest na miejscu.                                                                                 Nie ruszaj się ! Odłóż broń . -Uzbrojony policjant zszedł po schodach , powoli . Na szczęście, z pominięciem uszkodzonego schodka. - Sir , odłóż broń . -                                                                            - Albo , co? Jeśli ją zabiję , zabijesz mnie , więc o co chodzi ?-                                                                   -Nie będzie zabijania w ogóle. Zostaniesz aresztowany za morderstwo. Czy naprawdę tego chcesz?- Jack spojrzał na Justina , mnie, potem policjanta , teraz był dwa razy bliżej za nim. Liczba wzrasta w każdym z nich powoli wziął kilka kroków do przodu.                                                                                                   –N- nie-                                                                                                                                                      -Więc odłóż broń , zanim będziemy zmuszeni  strzelać. -Pisnęłam , gdy zacisnął dłoń na mojej szyi .                -Policzcie do trzech chłopcy , bo na trzy Ta dziewczyna będzie mieć kulę w mózgu.-..- 1 -.                          - Nie chcesz tego zrobić! -Policjant zawołał .                                                                                                - 2 .-                                                                                                                                                          - Jack , proszę.- Błagałam                                                                                                                            -3 .-Nagle ,rozległ się strzał wystrzelonego pocisku, a Jack upadł na podłogę , krzycząc z bólu . Instynktownie pobiegłam do Justina znajdując się w jego  uścisku . Odwracając się zobaczyłem Jacka krzyczącego z bólu , to kiedy zauważyłam wielką ranę w nodze , a krew sączyła się z dżinsów na podłogę. Byłam zbyt oszołomiona, aby mówić , dostałam zawrotów głowy , nie wiedząc i nie mogąc  ruszyć żadnym mięśniem w moim ciele .Obraz został zamazany , a ja słyszałam Justina wymawiającego moje imię . Wiedziałam , że byłam na podłodze z widokiem rozmytej twarzy Justina  , jak zawsze , aż wszystko stało się czarne .                                                                                                            

Justina P.O.V                                                                                                                                                         

Ładowali Rachel na noszach , byłem przy niej , trzymając ją za rękę . Spacerując z noszami ,sanitariusz zapytał mnie , co się stało , a następnie kazał mi trzymać się z karetką . Po powiedzeniu starszej pani , co się stało , nie chciałem zatrzymać się i czekać w szpitalu.                                                                                                               -Idę do środka ambulansu , czy się to pani podoba , czy nie, proszę pani -                                                                       -Przepraszam panie Bieber , ale tu nie jest głośno , a ty sam musisz być zabrany do szpitala -Uniosła brodę patrząc na rany i siniaki .                                                                                                                                                                           –To popieprzone-Splunąłem w twarz , jak mówiłem . Mimo, że byłem niegrzeczny ,  nie zamierzam zrezygnować z Rachel już po wszystkim. Niestety ,  wydzielałem wibracje , które mogłyby zranić mnie później z udziałem mediów , ale to była ostatnia rzecz w moim umyśle z najmniejszą ilością troski krążącą wokół niej .Rozjaśniałem rosnące napięcie wzdychając :      

-Zostanę w karetce z nią w porządku? Mogą sprawdzić mnie  później . -Wiedząc, że nie wygra tego argumentu w najbliższym czasie, ciągnęła się na jej pracy była pracowita i energiczna .Czułem przyczepność Rachel na moich ramionach , mówi mi swoimi oczami, że jest w porządku spoglądając na mnie , otwierała usta próbując rozmawiać , zapominając że była na nich  maska ​​tlenowa regulująca oddech .Sanitariusze podnieśli nosze i wsadzili do karetki ze mną od razu tam wchodzącym. To nie było to, że Rachel była chora , czy w śmiertelnym niebezpieczeństwie . To było to, że była bita , co jest  bardzo oczywiste , że  umieściło ją w strasznym stanie i kondycji . Zemdlała z szoku , i zakładam, ze przez ilość krwi, którą straciła wypływając z jej nogi. Zamykając drzwi ,lekarz przyszedł patrząc na jej nogi i dotykając rany .                                                                                                       
-To może wymagać operacji , ponieważ nie wiemy jeszcze, jak to się stało w nogę , ale też nie wiem , co może być w środku.-Podniósł ją lekko , obserwując każdy centymetr , ciała gdzie rana się znajduje. - Wpadła do deski -                                                                                                                                     - Skąd wiesz ?                                                                                                                                                           -Widziałem to kątem oka , to nie ma znaczenia , skąd to wiem i jak to zobaczyłem . Wystarczy jej pomóc.-Moje oczy były coraz bardziej wodniste od emocji do niej , o których nie wiedziałem, ze je mam ​​. Nieporęczne pojazd ruszył gdy usiadłem na poduszce obok noszy , o tej samej wysokości , tak bym był w stanie nadal być obok Rachel.                                                                                                                        -Będzie w porządku , Rach . -Mruknęła coś do mnie po zakończeniu tego co powiedziałem .                       -Wiem to, po prostu jestem w  bólu . -Wyjąkała , gdy mówiła . Podniosła głowę starając się  spojrzeć na nogę . Delikatnie uniosłem ją z powrotem w dół.                                                                                            -Przestań , chcę zobaczyć moją nogę .-                                                                                                       - Proszę uwierz mi , że nie.- Zaśmiałem się odrobinę , aby złagodzić napięcie, ale ona spojrzała na mnie wkurzona. Nieważne .- Czy to boli ?                                                                                                            - Tak.                                                                                                                                                        -Bardzo ?                                                                                                                                                     -Tak, Justin.Bardzo..                                                                                                                                    Prędzej niż oczekiwano, ambulans został rozładowany i Rachel została wniesiona do jej pokoju .Para rąk powstrzymała mnie od wejścia tam. –Tylko rodzina . Czy jesteś kimś z rodziny ?                                          -No , ale ja jestem Justin Bieber więc mnie wpuścić -Starałem się kontynuować chodzenie ale niezwykle małe męskie ręce zatrzymały mnie  ponownie.                                                                                               -Przykro mi, ale będziesz musiał czekać na zewnątrz .                                                                                   -Niech to szlag- Wróciłem pisząc do Kenny’ego aby przyszedł do szpitala , mówiąc, że wszystko wyjaśnię później. Siedziałem w niebieskim , niewygodnym siedzeniu w rogu poczekalni, łokcie trzymałem na kolanach , gdy schowałem twarz w dłonie .Czekałem na Kenny’ego ,  siedziałem z niecierpliwością , aż zjawił się .I wyjaśniłem mu wszystko .

Od Tłumaczki: Więc jest..przepraszam za dzień opóźnienia.. tak wgl... Jupi nareszcie się uwolnili. jeżeli źle wam się czytało to sorry ale blogger wariuje xD Dobra jak są błedy później poprawie... paaa <3 strong="">
 
                                                                              

7 komentarzy: