Szczupła, brązowowłosa
dziewczyna stała w szoku z rękoma na masce samochodu. Wyglądała
na wyczerpaną, jej włosy były tłuste. Dyszała, gdy młody
mężczyzna złapał ją w pasie i podniósł. Wtedy zobaczyłem, że
była w samym staniku, a guzik od jej spodni był rozpięty.
Zaczęła krzyczeć i płakać, prosząc faceta, żeby ją
zostawił.
Wtedy wyszedłem z
samochodu i podbiegłem do nich, łzy popłynęły po jej twarzy,
kiedy przerwałem.
- Hej, co tu się dzieje?
- Pomóż mi, proszę – błagała.
- Ty jesteś Bieber.
- Zostaw ją.
Sięgnął
do tylnej kieszeni spodni i wyjął scyzoryk, śmiało go otworzyć i
umieścić go przed szyją dziewczyny.
- Dam Ci wszystko, tylko zostaw ją.
- Nie chcę twoich pieprzonych pieniędzy Bieber – splunął zaciskając uścisk.
- Wszyscy się uspokójmy
– powoli podszedłem do niego i grzebałem w kieszeni marynarki
tak, jakbym sięgał po portfel. Spojrzałem w oczy dziewczyny, które
rozrywały mnie na kawałki i wtedy zauważyłem.
Miała
siniaki na całym ciele, spojrzenie miała błagalnie i zniszczone,
jak gdyby nie było w nich nic, a jej dusza została zniszczona.
Ponownie zrobiłem kilka
kroków w stronę dziewczyny i mężczyzny bez koszuli i, gdy miałem
wyciągnąć portfel, uderzyłem go w usta, powodując, że
przewrócił się na ziemię i puścił dziewczynę.
Odepchnąłem ją na bok i pięścią uderzyłem w głowę faceta,
który stracił przytomność.
Drżała,
patrząc na mnie tak, jakby bała się mnie. Ściskała swoje ciało
ze strachu i chłodu w powietrzu.
Patrząc
na nią z niedowierzaniem, podbiegłem do niej i owinąłem jej
ramiona swoją skórzaną kurtką, którą chętnie przyjęła.
- Chodź, zawieziemy cię
do jakiegoś ciepłego miejsca – zawahała się za pierwszym razem,
jednak zignorowałem to i pomogłem jej wsiąść do samochodu.
Zatrzasnąłem drzwi, słysząc jej
jęk, obszedłem auto i wszedłem do auta z lewej strony,
zatrzaskując drzwi, tak jak poprzednio.
Nie mogłem znieść ciszy, więc rozbiłem ją.- Jak masz na imię?
Odwróciła głowę ze strachem i zaczęła bawić się zamkiem od drzwi.
- Um...
- Możesz mi powiedzieć. Jestem Justin – powiedziałem posyłając jej swój słynny uśmieszek.
- Wiem, Justin Bieber – powiedziała wysyłając mi fałszywy uśmiech – Je-jestem Rachel.
- Rachel. Lubię to imię – jej włosy wyglądały na mokre. Byłem ciekaw jej siniaków, wiedziałem, że nie powinienem pytać, jednak moja podświadomość powiedziałam mi inaczej, w chwili, gdy światła zmieniły się na czerwone i musiałem zatrzymać auto.
- Co ci się stało? -
przybliżyłem się do niej i delikatnie pogładziłem jej siniaki.
Drgnęła pod moim dotykiem i zamiast grać z blokadą, zagrała z
uchwytem od klamki.
W mgnieniu oka otworzyła
drzwi i zaczęła biec na drugą stronę ulicy.
- Hej, czekaj! - z
piskiem wysiadłem z auta, podbiegając do niej, łapiąc ją w pasie
i przyciągając do siebie, zanim uciekła w ciemną noc.
Rozpłakała się
histerycznie, zostawiając mnie w szoku i kwestionując to, co
właśnie zrobiłem. Podniosłem ją . Zaczęła machać nogami i
uderzając w moje ramiona, które były owinięte wokół jej talii.
- Proszę - jęknęła -
nie rób mi krzywdy – zatrzymałem się i pozwoliłem, by jej ciało
się uspokoiło.
- Spokojnie, nie mam
zamiaru cię skrzywdzić. - postawiłem ją na ziemię, łapiąc za
rękę pokierowałem nas w stronę samochodu. Rachel nie opierała
się.
Otworzyła drzwi samochodu dobrowolnie, kładąc rękę na jej plechach, pomogłem jej wsiąść do auta. Obszedłem auto i ponownie zająłem miejsce kierowcy.
Otworzyła drzwi samochodu dobrowolnie, kładąc rękę na jej plechach, pomogłem jej wsiąść do auta. Obszedłem auto i ponownie zająłem miejsce kierowcy.
Rachel
opadł siedzenie, przysunęła swoje kolana pod brodę i cicho
płakała. Była jedynie w mojej kurtce, która ledwo okrywała jej
ramiona, pokazując większą część skóry. Nowo odsłonięta
cześć również była pokryta siniakami i bliznami. Przez co ta
dziewczyna przeszła?
- Więc – powiedziałem,
przerywając ciszę – Co robisz w takim miejscu jak to? - spytałem,
starając się nawiązać rozmowę.
Poczekałem kilka sekund
na odpowiedź.
- Rach- - spojrzałem na
nią i zobaczyłem, że zasnęła oparta głową o skórzany fotel, a
jej kolana i ramiona były w tej samej pozycji.
- Co ci się stało? - wyszeptałem ponownie.Byłem zdezorientowany, nie byłem w stanie wyczytać nic z jej twarzy. Wiedziałem, że nie była osobą szczęśliwą, ale nie wiedziałem też czy się bała lub była w depresji.
Wiedząc, że spędzę z
dziewczyną dzisiejszą noc, trzymając prawą rękę na kierownicy,
dotarłem w mojej kieszeni spodni do mojego telefonu, aby zadzwonić
do Scooter'a. Odblokowałem mój telefon 4-cyfrowym kodem i wybrałem
Scooter'a z kontaktów.
- Hej Scoots –
powiedziałem, gdy sygnał wybierania został zatrzymany, a jego głos
był słyszalny - Coś się dzieję jutro w pracy?
- Chwila – zgaduję, że
wziął iPhona od ucha i zaczął przeglądać kalendarz i
przypomnienia, patrząc na wszystko co związane ze mną. - masz dwa
wywiady rano i jeden po południu.
- Cholera – powiedziałem
ściszonym głosem – Są ważne? -zadałem pytanie.
- Nie, ale Justin, wiem,
że jesteś zmęczony, ale nie możesz pozwolić się lenić- -
przerwałem mu zirytowany.
- To nie tak, że jestem
zmęczony, tylko, że- - widziałem jak Rachel, kręci się na
fotelu, ruszając głową w przód i w tył we śnie. Odwróciłem
głowę w stronę okna i powiedziałem ostatnie słowa do Scooter'a.
- Po prostu przyjedź
jutro do mojego domu, a ja ci wszystko wyjaśnię. Zrobię wywiady
kiedy indziej, coś się wymyśli. Upewnij się tylko, że
przyjdziesz i wszystko ci powiem. - rozłączyłem się i schowałem
telefon z powrotem do kieszeni, patrząc jak Rachel śpi.
1½ godziny poźniej
Wreszcie, przebywając w
mojej posiadłości w Kalofornii, dziewczyna nadal spokojnie spała.
Rozważając co mam robić, delikatnie poklepałem ją po ramieniu,
powodując, że nieco otworzyła oczy, a następnie podskoczyła na
siedzeniu, stając się trzeźwą.
- To tylko ja, nie mam
zamiaru cię skrzywdzić, chciałem przenieść cię na górę –
Rachel spojrzała na mnie, a następnie na dwór przed nią – Chodź
– powiedziałem kładąc moją rękę na jej ręce.
Czułem
jej drżenie, kiedy prowadziłem ją do drzwi. Wiedziałem, że pobyt
tutaj ze mną dziś w nocy może nie być najlepszym wyborem dla
niej, ani dla mnie, ale nie zamierzałem zostawić tego w spokoju i
zachowywać, jakby nic się nie stało. Oczywiste jest to, że ta
dziewczyna wiele przeszła i mogę powiedzieć, po prostu patrząc na
nią, że jeżeli się trzyma, nie jest w stanie przeciwstawić się
i bronić.
Otwierając główne
drzwi, jej szczęka opadła, sprawiając, że zachichotałem cicho do
siebie, ale szedłem dalej po schodach na piętro do pokoju
gościnnego. Tak, wiem, że mam niewielki dom z wszystkim co ona
potrzebuję, ale nie czułem się bezpiecznie i wygodnie zostawiając
ją samą na dole. Mogłem dojść do niej szybciej, niż gdyby byłą
na dole.
Zamyślony, nie zauważyłem, że
stoimy przed jej sypialnią. Otworzyłem przed nią drzwi i
wprowadziłem do środka, przed wyjaśnieniem co będzie później.
- Dobrze, więc dziś
wieczorem chcę, żebyś tu została - otworzyła usta, aby coś
powiedzieć, ale ja nadal mówiłem - To jest w stu procentach
bezpieczne, nikt cię tutaj nie skrzywdzi, jutro coś wymyślimy, I
powiedział, kończąc go z uśmiechem, a ona po prostu patrzył tępo
na mnie. Biorę jutro wolne, więc nie zostaniesz tutaj sama,
przyjdź do mnie z czymkolwiek – powiedziałem z uśmiechem, a ona
tylko patrzyła na mnie tępo.
- Dziękuję –
wymamrotała odwracając się do mnie, a następnie odwracając się
plecami do mnie.
Uśmiechnąłem
się, gdy szedłem korytarzem w stronę sypialni na końcu. Zdjąłem
koszulkę i rzuciłem ją do worka do prania znajdującego się pod
moim łóżkiem. Odpinając spodnie, zapomniałem powiedzieć Rachel
o Scooterze.
Pobiegłem cicho do
jej pokoju, powoli otworzyłem drzwi, aby zobaczyć Rachel śpiącą
pod kołdrą i starannie pozostawioną kurtkę na stoliku nocnym.
Decydując, że lepiej byłoby wrócić jutro rano, Uśmiechnąłem
się do siebie, widząc jej lalkową figurę i wyszedłem. .
Rachel P.O.V
Obudziłam
się w niesamowicie przytulnym i czystym łóżku, wciąż tylko w
staniku i dżinsach. Pamiętam wszystko z ostatniej nocy. Od
tajemniczych chłopców "Will'a" i "Luke'a", do
największej gwiazdy pop na świecie przychodzącej mi na ratunek.
Zerkając na zegarek na drugim końcu pokoju przeczytała: 07:28.
Byłam rannym ptaszkiem i to był mój czas by się obudzić.
Nie zamierzałam zejść tylko w staniku i dżinsach, więc
przegrzebałam komodę w poszukiwaniu gigantycznej koszulki, która
zapewne jest Justina. Ubierając ją przez głowę, opadła na moim
biustonoszu. Zsunęłam niewygodnie i zbyt ciasne jak dla mnie
dżinsy, aby zobaczyć, że koszulka jest dla mnie odpowiednikiem
sukni dla mojego 155 centymetrowego ciała.
Boso otworzyła drzwi i zwiedzając dom
szukałam kuchni, przez którą przechodziłam ostatniej nocy.
Westchnęłam, powoli zeszłam schodami
i zobaczyłam przed sobą kuchnię. Czułam się jak intruz, więc
wahałam się przed podejściem do lodówki, jednak nie mogłam sobie
przypomnieć kiedy ostatni raz jadłam. Czy wczoraj? Albo czy zjadłam
coś przed wyjazdem? Postanowiłam odstawić pytania na bok i
nakarmić moje słabe ciało.
Wyciągnęłam z górnej szafki
naczynia. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej chleb, masło
orzechowe, galaretkę i trochę soku pomarańczowego bez miąższu.
Pomyślałam, czy nie zrobić dwóch
kanapek, jednej dla niego i jednej dla siebie. Justinowi chyba nie
przeszkadza to co się ze mną dzieję w kuchni. Rozłożyłam
galaretkę i masło orzechowe równomiernie na dwie kromki chleba.
Wykorzystałam inne kawałki chleba aby nałożyć je na przygotowane
kanapki, gdy usłyszałam głosy z salonu po mojej prawej stronie.
I najstraszniejsza cześć: to nie był
głos Justina.
********
przepraszam, że tak długo musieliście czekać xx
liczę na komentarze ☺