środa, 29 maja 2013

F.I.V.E

Szczupła, brązowowłosa dziewczyna stała w szoku z rękoma na masce samochodu. Wyglądała na wyczerpaną, jej włosy były tłuste. Dyszała, gdy młody mężczyzna złapał ją w pasie i podniósł. Wtedy zobaczyłem, że była w samym staniku, a guzik od jej spodni był rozpięty.
Zaczęła krzyczeć i płakać, prosząc faceta, żeby ją zostawił.
Wtedy wyszedłem z samochodu i podbiegłem do nich, łzy popłynęły po jej twarzy, kiedy przerwałem.
- Hej, co tu się dzieje?
- Pomóż mi, proszę – błagała.
Mężczyzna złapał ją z powrotem, gdy jego oczy rozszerzyły się.
- Ty jesteś Bieber.
- Zostaw ją.
Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął scyzoryk, śmiało go otworzyć i umieścić go przed szyją dziewczyny.
- Dam Ci wszystko, tylko zostaw ją.
- Nie chcę twoich pieprzonych pieniędzy Bieber – splunął zaciskając uścisk.
- Wszyscy się uspokójmy – powoli podszedłem do niego i grzebałem w kieszeni marynarki tak, jakbym sięgał po portfel. Spojrzałem w oczy dziewczyny, które rozrywały mnie na kawałki i wtedy zauważyłem.
Miała siniaki na całym ciele, spojrzenie miała błagalnie i zniszczone, jak gdyby nie było w nich nic, a jej dusza została zniszczona.
Ponownie zrobiłem kilka kroków w stronę dziewczyny i mężczyzny bez koszuli i, gdy miałem wyciągnąć portfel, uderzyłem go w usta, powodując, że przewrócił się na ziemię i puścił dziewczynę.
Odepchnąłem ją na bok i pięścią uderzyłem w głowę faceta, który stracił przytomność.
Drżała, patrząc na mnie tak, jakby bała się mnie. Ściskała swoje ciało ze strachu i chłodu w powietrzu.
Patrząc na nią z niedowierzaniem, podbiegłem do niej i owinąłem jej ramiona swoją skórzaną kurtką, którą chętnie przyjęła.
- Chodź, zawieziemy cię do jakiegoś ciepłego miejsca – zawahała się za pierwszym razem, jednak zignorowałem to i pomogłem jej wsiąść do samochodu.
Zatrzasnąłem drzwi, słysząc jej jęk, obszedłem auto i wszedłem do auta z lewej strony, zatrzaskując drzwi, tak jak poprzednio.
Nie mogłem znieść ciszy, więc rozbiłem ją.
- Jak masz na imię?
Odwróciła głowę ze strachem i zaczęła bawić się zamkiem od drzwi.
- Um...
- Możesz mi powiedzieć. Jestem Justin – powiedziałem posyłając jej swój słynny uśmieszek.
- Wiem, Justin Bieber – powiedziała wysyłając mi fałszywy uśmiech – Je-jestem Rachel.
- Rachel. Lubię to imię – jej włosy wyglądały na mokre. Byłem ciekaw jej siniaków, wiedziałem, że nie powinienem pytać, jednak moja podświadomość powiedziałam mi inaczej, w chwili, gdy światła zmieniły się na czerwone i musiałem zatrzymać auto.
- Co ci się stało? - przybliżyłem się do niej i delikatnie pogładziłem jej siniaki. Drgnęła pod moim dotykiem i zamiast grać z blokadą, zagrała z uchwytem od klamki.
W mgnieniu oka otworzyła drzwi i zaczęła biec na drugą stronę ulicy.
- Hej, czekaj! - z piskiem wysiadłem z auta, podbiegając do niej, łapiąc ją w pasie i przyciągając do siebie, zanim uciekła w ciemną noc.
Rozpłakała się histerycznie, zostawiając mnie w szoku i kwestionując to, co właśnie zrobiłem. Podniosłem ją . Zaczęła machać nogami i uderzając w moje ramiona, które były owinięte wokół jej talii.
- Proszę - jęknęła - nie rób mi krzywdy – zatrzymałem się i pozwoliłem, by jej ciało się uspokoiło.
- Spokojnie, nie mam zamiaru cię skrzywdzić. - postawiłem ją na ziemię, łapiąc za rękę pokierowałem nas w stronę samochodu. Rachel nie opierała się.
Otworzyła drzwi samochodu dobrowolnie, kładąc rękę na jej plechach, pomogłem jej wsiąść do auta. Obszedłem auto i ponownie zająłem miejsce kierowcy.
Rachel opadł siedzenie, przysunęła swoje kolana pod brodę i cicho płakała. Była jedynie w mojej kurtce, która ledwo okrywała jej ramiona, pokazując większą część skóry. Nowo odsłonięta cześć również była pokryta siniakami i bliznami. Przez co ta dziewczyna przeszła?
Patrząc prosto na pustą drodze, mój GPS nadal był ustawiony na dom w LA.
- Więc – powiedziałem, przerywając ciszę – Co robisz w takim miejscu jak to? - spytałem, starając się nawiązać rozmowę.
Poczekałem kilka sekund na odpowiedź.
- Rach- - spojrzałem na nią i zobaczyłem, że zasnęła oparta głową o skórzany fotel, a jej kolana i ramiona były w tej samej pozycji.
- Co ci się stało? - wyszeptałem ponownie.
Byłem zdezorientowany, nie byłem w stanie wyczytać nic z jej twarzy. Wiedziałem, że nie była osobą szczęśliwą, ale nie wiedziałem też czy się bała lub była w depresji.
Wiedząc, że spędzę z dziewczyną dzisiejszą noc, trzymając prawą rękę na kierownicy, dotarłem w mojej kieszeni spodni do mojego telefonu, aby zadzwonić do Scooter'a. Odblokowałem mój telefon 4-cyfrowym kodem i wybrałem Scooter'a z kontaktów.
- Hej Scoots – powiedziałem, gdy sygnał wybierania został zatrzymany, a jego głos był słyszalny - Coś się dzieję jutro w pracy?
- Chwila – zgaduję, że wziął iPhona od ucha i zaczął przeglądać kalendarz i przypomnienia, patrząc na wszystko co związane ze mną. - masz dwa wywiady rano i jeden po południu.
- Cholera – powiedziałem ściszonym głosem – Są ważne? -zadałem pytanie.
- Nie, ale Justin, wiem, że jesteś zmęczony, ale nie możesz pozwolić się lenić- - przerwałem mu zirytowany.
- To nie tak, że jestem zmęczony, tylko, że- - widziałem jak Rachel, kręci się na fotelu, ruszając głową w przód i w tył we śnie. Odwróciłem głowę w stronę okna i powiedziałem ostatnie słowa do Scooter'a.
- Po prostu przyjedź jutro do mojego domu, a ja ci wszystko wyjaśnię. Zrobię wywiady kiedy indziej, coś się wymyśli. Upewnij się tylko, że przyjdziesz i wszystko ci powiem. - rozłączyłem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni, patrząc jak Rachel śpi.


1½ godziny poźniej

Wreszcie, przebywając w mojej posiadłości w Kalofornii, dziewczyna nadal spokojnie spała. Rozważając co mam robić, delikatnie poklepałem ją po ramieniu, powodując, że nieco otworzyła oczy, a następnie podskoczyła na siedzeniu, stając się trzeźwą.
- To tylko ja, nie mam zamiaru cię skrzywdzić, chciałem przenieść cię na górę – Rachel spojrzała na mnie, a następnie na dwór przed nią – Chodź – powiedziałem kładąc moją rękę na jej ręce.
Czułem jej drżenie, kiedy prowadziłem ją do drzwi. Wiedziałem, że pobyt tutaj ze mną dziś w nocy może nie być najlepszym wyborem dla niej, ani dla mnie, ale nie zamierzałem zostawić tego w spokoju i zachowywać, jakby nic się nie stało. Oczywiste jest to, że ta dziewczyna wiele przeszła i mogę powiedzieć, po prostu patrząc na nią, że jeżeli się trzyma, nie jest w stanie przeciwstawić się i bronić.
Otwierając główne drzwi, jej szczęka opadła, sprawiając, że zachichotałem cicho do siebie, ale szedłem dalej po schodach na piętro do pokoju gościnnego. Tak, wiem, że mam niewielki dom z wszystkim co ona potrzebuję, ale nie czułem się bezpiecznie i wygodnie zostawiając ją samą na dole. Mogłem dojść do niej szybciej, niż gdyby byłą na dole.
Zamyślony, nie zauważyłem, że stoimy przed jej sypialnią. Otworzyłem przed nią drzwi i wprowadziłem do środka, przed wyjaśnieniem co będzie później.
- Dobrze, więc dziś wieczorem chcę, żebyś tu została - otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale ja nadal mówiłem - To jest w stu procentach bezpieczne, nikt cię tutaj nie skrzywdzi, jutro coś wymyślimy, I powiedział, kończąc go z uśmiechem, a ona po prostu patrzył tępo na mnie. Biorę jutro wolne, więc nie zostaniesz tutaj sama, przyjdź do mnie z czymkolwiek – powiedziałem z uśmiechem, a ona tylko patrzyła na mnie tępo.
Usiadła na łóżku w szoku.
- Dziękuję – wymamrotała odwracając się do mnie, a następnie odwracając się plecami do mnie.
Uśmiechnąłem się, gdy szedłem korytarzem w stronę sypialni na końcu. Zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją do worka do prania znajdującego się pod moim łóżkiem. Odpinając spodnie, zapomniałem powiedzieć Rachel o Scooterze.
Pobiegłem cicho do jej pokoju, powoli otworzyłem drzwi, aby zobaczyć Rachel śpiącą pod kołdrą i starannie pozostawioną kurtkę na stoliku nocnym. Decydując, że lepiej byłoby wrócić jutro rano, Uśmiechnąłem się do siebie, widząc jej lalkową figurę i wyszedłem. .

Następny ranek
Rachel P.O.V

Obudziłam się w niesamowicie przytulnym i czystym łóżku, wciąż tylko w staniku i dżinsach. Pamiętam wszystko z ostatniej nocy. Od tajemniczych chłopców "Will'a" i "Luke'a", do największej gwiazdy pop na świecie przychodzącej mi na ratunek. Zerkając na zegarek na drugim końcu pokoju przeczytała: 07:28. Byłam rannym ptaszkiem i to był mój czas by się obudzić.
Nie zamierzałam zejść tylko w staniku i dżinsach, więc przegrzebałam komodę w poszukiwaniu gigantycznej koszulki, która zapewne jest Justina. Ubierając ją przez głowę, opadła na moim biustonoszu. Zsunęłam niewygodnie i zbyt ciasne jak dla mnie dżinsy, aby zobaczyć, że koszulka jest dla mnie odpowiednikiem sukni dla mojego 155 centymetrowego ciała.
Boso otworzyła drzwi i zwiedzając dom szukałam kuchni, przez którą przechodziłam ostatniej nocy.
Westchnęłam, powoli zeszłam schodami i zobaczyłam przed sobą kuchnię. Czułam się jak intruz, więc wahałam się przed podejściem do lodówki, jednak nie mogłam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz jadłam. Czy wczoraj? Albo czy zjadłam coś przed wyjazdem? Postanowiłam odstawić pytania na bok i nakarmić moje słabe ciało.
Wyciągnęłam z górnej szafki naczynia. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej chleb, masło orzechowe, galaretkę i trochę soku pomarańczowego bez miąższu.
Pomyślałam, czy nie zrobić dwóch kanapek, jednej dla niego i jednej dla siebie. Justinowi chyba nie przeszkadza to co się ze mną dzieję w kuchni. Rozłożyłam galaretkę i masło orzechowe równomiernie na dwie kromki chleba. Wykorzystałam inne kawałki chleba aby nałożyć je na przygotowane kanapki, gdy usłyszałam głosy z salonu po mojej prawej stronie.
I najstraszniejsza cześć: to nie był głos Justina. 

********
przepraszam, że tak długo musieliście czekać xx

liczę na komentarze ☺

niedziela, 19 maja 2013

F.O.U.R

      Obudziłam się na wpół przytomna, cały ból z poprzednich godzin wrócił. Odwracając głowę w stronę zegara odczytałam, że była 11.30. Gdy próbowałam usiąść w wygodnej pozycji, uświadomiłam sobie, że moje nadgarstki były przywiązane do łóżka.
Poruszyłam nadgarstkami, powodując, że łóżko przesunęło się nieznacznie. Zaskakując mnie, drzwi sypialni otworzyły się, pokazując w nich Jack'a ze swoim złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
- Obudziłaś się, nareszcie. - powiedział, podchodząc do komody, zdejmując zegarek i kładąc go do szuflady. Zamknął ją z trzaskiem. Patrzył na mnie przez lustro.
Nagle wszystko, co się wydarzyło uderzyło mnie jak tona cegieł.
- Jack, da-daj mi wyjaśnić.
Odwrócił się, podbiegł do łóżka i dał mi w twarz.
- Tu nie ma co wyjaśniać – splunął, co zmusiło mnie do wciśnięcia mojej głowy w zagłówek.
- Rozwiąż mnie, a ja powiem ci wszystko. Tylko w-wysłuchaj mnie. - wyjaśniłam.
Zostając bardzo blisko mojej twarzy, wysyczał przez zęby:
- Powinnaś wiedzieć, że ze mną się nie zadziera.
Zacisnął linę wokół moich nadgarstków i sięgnął pod łóżko, wyciągając rolę szarej taśmy. Usiadł na ,mnie okrakiem i rozwinął kilka centymetrów taśmy, rozcinając ją dwoma przednimi zębami.
- Nie, n-nie! - krzyczałam próbując wyrwać się z jego uścisku. Użyłam mięśni w nogach i zrzuciłam go z siebie, ale odzyskał równowagę nade mną, tym razem, bardziej zły.
- Zostaw mnie! - robiłam wszystko co mogłam, ignorując ból przechodzący przez moje nerwy, ale nie można zawsze ignorować wszystkiego.
Jack wiedział, gdzie sprawił mi ból zeszłej nocy i zdecydował wykorzystać to przeciwko mnie. Korzystaj ze swojego palca wskazującego, wbił go w moje żebra, powodując, że zaskamlałam z bólu. Tracąc całą energię opadłam bezwładnie. Z tej okazji przyłożył taśmę do moich ust i poklepał ją.
Czułam się jakbym była porwana, porywacz nie chciał, żeby ktoś usłyszał moje krzyki. Ale jedna osoba, z którą straciłam dziewictwo właśnie mi to robi, torturuje mnie.
Krzyczałam przez taśmę, ale to nic nie dawało.
Nagle wszystkie uczucia we mnie uderzyły, czułam się przytłoczona ze słowami, które gwałtownie we mnie uderzyły:
- Powiedziałem. Ci. Żebyś. Nie. Mówiła. Nikomu.

(Tydzień później)
Taylor P.O.V

Rachel nie chodziła do szkoły przez cały tydzień. Wiedziałam, że to moja wina, bo powiedziałam Jack'owi. To był wypadek, jakby. Chyba wcisnęłam "zadzwonić do domu Rachel" zamiast "telefon Rachel.

 ~Flashback~
Po przyjeździe do domu ze szkoły, gorączkowo przeszukałam torbę, aby zadzwonić do Rachel i spytać, co robi.
Wreszcie, czując w mojej torbie, mojego blackberry, wyciągnąłem go.
Wybrałam numer, nie pozwalając osobie, po drugiej stronie linii mówić.
- Mogłaś powiedzieć mi, wiesz? Zawsze jestem tu dla ciebie, nawet gdy coś takiego się dzieje. Maltretowane jest straszne, moja matka była wykorzystywana, gdy była dzieckiem, ale teraz jest szczęśliwa. Ona zawsze mi mówi, że sprawy stają się łatwiejsze, gdy masz przyjaciół po swojej stronie.
Czekałam na odpowiedź Rachel, ale usłyszałam męski głos. Wpadłam w panikę.
- Um.. tu Jack.
- J-ja muszę k-kończyć.
Zaraz potem zadzwoniłam do Rachel, ale ona nie odebrała, więc wysyłałem jej SMS "Przykro mi" To wszystko co mogłam powiedzieć.

 ~Flashback over~

Teraz martwię się o nią. Po tym powiedziałam Nicole, że „wymsknęło mi się”. Ona była daleko ode mnie, mówiąc, że już nie jestem godna zaufania.
Spieprzyłam. Dzwoniłam do Rachel trzy razy dziennie, ale zawsze odzywała się poczta głosowa.
W moim sercu, miałam nadzieję, że u niej jest dobrze, ale w mojej głowie, wiedziałam, że nie było.

(Trzy tygodnie później)
Rachel P.O.V

Dokładnie trzy tygodnie temu, zostałam cholernie pobita, niż mógłbyś sobie to wyobrazić. Oba moje czarne oczy były spuchnięte i zamknięte, zarówno moje nogi, jak i ramiona bolały i piekły od uderzeń. Miałam wrażenie, że moje ramiona zostały złamane. Cała moja twarz była posiniaczona, a moje nadgarstki, miały strupy od liny, którą były przywiązane.
Zajęło mi tydzień, aby móc w stanie chodzić, ale wciąż byłam w jednym, głębokim bólu.
W końcu, po 4 tygodniach odpoczynku na kanapie, gdy w końcu zaczęłam odzyskiwać siły, miałam zamiar wykorzystać tę siłę, by uciec. Nie mogłam już poradzić sobie z niepotrzebnym biciem.
Weszłam do kuchni i wyjęłam worek na śmieci spod zlewu i zabrałam go do sypialni. Nawpychałam do niego tyle ubrań ile byłam w stanie.
Była aktualnie 12:30, co oznacza, że Jack jadł lunch z jego współpracownikami, pozostawiając mi łatwą drogę ucieczki, bez samochodu.
Użyłam domowego telefonu, ponieważ Jack rozbił mój telefon o ścianę, aby zadzwonić po taksówkę, która podrzuci mnie na stację kolejową z której wrócę do mojego domu.
Wreszcie poczułam, że moje życie będzie wkrótce przepełnione radością, miłością i szczęściem. 
      Około 01:30, byłam bardzo zaniepokojona, że taksówka nie dotrze na czas. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam biały pojazd podjeżdżającą pod dom. W jednej chwili byłam na dole z workiem wrzuconym do bagażnika.
Moje ciało było wciąż kruche i wciąż odzyskiwałam siły. Wsiadłam do samochodu i powiedziałam do wysokiego, chudego, uczciwego i uprzejmego człowieka, aby zawiózł mnie na dworzec kolejowy godzinę drogi stąd.
- Tak proszę Pani.
      Weszłam na zewnątrz dworca kolejowego. Była około 3 po południu. Zauważyłam sklep spożywczy. Zrobiłam zakupy i poszłam w stronę swojego rzeczywistego domu.
Byłam zdenerwowana, ale też szczęśliwa, że mogę zobaczyć swojego ojca i zostać z nim. Tak, robił rzeczy, których nie akceptowałam w nim. Ale to było rok temu, mógł wrócić na dobry tor. Tak, czy owak zamierzała,m zostać z nim, nie martwiąc się o konsekwencje. Wiedziałam, że będę szczęśliwsza z nim niż z Jack'em.
      Z grubą, plastikową torbą na ramieniu i mną wyglądającą jak dziwadło, w każdym tego słowa znaczeniu, odwróciłam się, mając naprzeciwko mój dom. Na mojej twarzy pojawił się prawdziwy uśmiech nie widziany od miesięcy.
Praktycznie biegnąc i przyspieszając na schodach Zapukałam w drzwi lekko, ale chętnie.
Klamka przekręciła się i nieznana twarz zaskoczyła mnie.
- Witam, jak mogę Ci pomóc ? - kobieta około sześćdziesiątki zapytała mnie.
- Tak, cześć, um ... widziałaś Joshue Benson'a? On tu mieszka. - powiedziałam niewinnie.
- "Przykro mi, ale-" zatrzymała się, biorąc irytujący oddech - Joshua zmarł około 3 miesięcy temu - Łzy zaczęły blokować mój wzrok, podczas gdy moja warga zaczęła drżeć niepohamowanie - ze względu na zatrucie alkoholowe.
Wpatrywałam się w kobietę w średnim wieku oczami całkowicie załamanymi, tym co usłyszałam.
- Jesteś pewna, że nie jesteś w błędzie ? - zadałam pytanie.
- Nie, przykro mi. Teraz muszę wrócić do mojego syna, dzisiaj bardzo źle się czuję. - z tym zamknęła delikatnie drzwi przed moją twarzą.
Powoli ruszyłam, będąc w szoku na to co przed chwilą usłyszałam. Rzuciłam worek pełen ubrań i zaczęłam biec sprintem, nie wiedząc dokładnie gdzie.
      Zastanawiałam się godzinami, aż w końcu wylądowałam w małym miasteczku, kilka mil od Calabasas w Kalifornii.
Moje nogi bolały i powoli zaczynałam odczuwać ból uruchomiony przez moje ciało przez zbyt dużą aktywność fizyczną. Włosy na głowie, kiedyś związane w zgrabny kucyk teraz były luźne i tłuste. Korektor na moim ciele wyblakł, odsłaniając siniaki na mojej twarzy i szyi. Po prostu wyglądałam jak chodzący wrak człowieka.
Podczas gdy chodziłam po mieście, w którym nie chciałam być, o godzinie dziewiątej w nocy, usłyszałem dźwięk gwizdania za mną i poczułam oczy patrzących na mnie, gdy jedna osoba przykuła moją uwagę.
Zaczęłam panikować powodując, że zaczęłam iść szybciej, dzięki czemu człowiek zaczął iść za mną. Był bardzo muskularny, miał jasną skórę z buzz-cut* i sześć złotych łańcuchów wiszących na szyi. Nie miał na sobie nic oprócz pary jeansów i butów roboczych.
Przed zakręt, mężczyzna, który wyglądał, jakby miał 25 lat, chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie.
- Co tutaj robisz? Taka seksowna dziewczyna jak ty? Tu nie jest bezpieczne. - Powiedział z nieopisanym uśmiechem na twarzy.
- I-i idę do domu.- Starałam się wyrwać z jego uścisku, ale trzymał mnie za mocno - Teraz, proszę odejdź!
- Nope – powiedział akcentując 'p'. Wyciągnął mnie przed siebie i zarzucił na ramiona.
Zaczęłam uderzać w jego plecy, ale nic nie pomagało. Wróciliśmy do alei, którą minęłam wcześniej.
Postawił mnie na dół, chciałam uciec, ale trzymał mnie za nadgarstki wołając kogoś.
- Will!
Niewielki, ale po raz kolejny, muskularny facet przyszedł do nas z uśmiechem na twarzy
- Aha! Widzę, że znalazłeś kogoś, Luke.
Will odepchnął Luke w bok i pchnął mnie na ścianę z cegły.
- Dziękuję - powiedział, gdy Luke odchodził, jak gdyby nic się nie stało. - Teraz się trochę zabawimy – powiedział.
Kurwa. Wiedziałam, co się wydarzy. Słyszałam opowieści o gwałcie, gdzie nawet z terapii, niewinne dziewczyny nie mogły pozbyć się swoich obaw. Będąc dotykany przez kogoś było przerażające.
- Nie, proszę! - udało mi się krzyknąć.
- Jeżeli spróbujesz uciec – zaczął robić coś przy swoich spodniach – To będzie cięło twoją twarz, zrozumiałaś ?
Zadrżałam jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam scyzoryk w jego reku. Zdjął moją koszulę.
- Proszę, nie. - powiedziałam i zaczęłam płakać w tym samym momencie.
Nie zdejmując mojego stanika, rozpinał guzik moich jeansów i zaczął całować moją szyję. Szarpałem się z jego palcami, aby były jak najdalej ode mnie, ale dostałam cios pięścią w żołądek i twarz.
- Zamknij się i nie ruszaj się.
- Yo, Will! - usłyszałam Luke, który krzyknął z drugiego końca alei, gdy moje jeansy miały być oderwane od mojego ciała.. To spowodowało, że Will odwrócił się na sekundę, co dało mi możliwość uderzenia go w szczękę i uwolnić się. I to jest dokładnie to, co zrobiłam.
Wykorzystałam wszystkie swoje mięśnie i uderzyłam go w szczękę, rzuciłem go w szczękę. Wstałam tak szybko, jak było to możliwe i wybiegł z zaułka na ulicę, starając się ją przebiec, gdy nagle znikąd, jestem na granicy z uderzeniem przez samochód, aż moje ręce znalazły na masce błyszczące Range Rovera.

Justin P.O.V

      Wreszcie, po czternastu godzinach skończyłem nagrywanie teledysku do „As Long As You Love Me” Byłem wykończony.
Zaczynając dzień o siódmej rano, w końcu mogłem wrócić do swojego domu w Kalifornii.
- Cześć wszystkim! - powiedziałem, tweet'ując na moim telefonie, podchodząc do mojego czarnego Range Rovera, który stał na środku parkingu.
Otwierając i trzaskając drzwiami, włożyłem kluczyki do stacyjki, ustawiłem siedzenie i lusterko i wpisałem do GPS lokalizację mojego domu w Calabasas.
- Droga naprawiana, wymagana inna trasa – usłyszałem głos GPS'a.
- Cholera. - powiedziałem głośno. Było to frustrujące, ponieważ droga była przez to dłuższa i musiałem przejechać groźne i niebezpieczne ulice. Nie jest to bezpieczne dla takiego celebryty jak ja, jeżdżącym w błyszczące Range Roverze bez ochrony, ale nie miałem wyboru, ponieważ Kenny musiał opuścić mnie w dniu dzisiejszym z niewyjaśnionych powodów. .

30 minut później
 
      Gdy przejeżdżałem niebezpieczną ulicę, pędziłem przez nią, unikając rozglądania się. Byłem ostrożny, dopóki nie nacisnąłem hamulca widząc młodą dziewczynę z rękoma na masce mojego samochodu z beznadziejnym, przerażonym, przestraszonym i zdezorientowanym wyrazem twarzy.

********
* buzz-cut - rodzaj krótkiej fryzury męskiej

**
Udało się! Przetłumaczyłam go :D
No i jest już Justin xd 
Dobra, mam nadzieję, że się podoba i nie ma dużo błędów :)
Wchodźcie w zakładkę "Informowani" i wpisujcie swoje Twittery, alby mogła Was powiadomić o nowym rozdziale :) 

Liczę na komentarze ☺

poniedziałek, 13 maja 2013

T.H.R.E.E

Po tym co wydarzyło się w łazience, Nicol i Taylor obiecały, że nie powiedzą nikomu. Byłam im bardzo wdzięczna za to, ale wiedziałam, że nie będzie już nigdy tak samo, przez to, że one wiedzą o sytuacji w jakiej byłam. Tak więc, żeby uniknąć reszty dnia, uciekłam ze szkoły i poszłam do domu.
Gdy tylko wróciłam do domu, odłożyłam moją torbę i udałam się do łazienki, zobaczyć jak wyglądam. Łzy, które pokryły moje policzki rozmazały tusz do rzęs i korektor, pokazując moje siniaki całemu światu. Na ten widok utworzyło się jeszcze więcej łez.
Wyjęłam mój komputer z plecaka. Szkoła i zadanie domowe pozwoliły mi się oderwać od rzeczywistości.
Na koniec położyłam laptopa na stoliku przed sobą, ze zrobionym esejem z języka angielskiego na jego dysku twardym. Wyciągnąłem telefon i spojrzał na czas.
 
16:45


- Cholera – splunęłam.
Wstałam szybko z kanapy i pognałam do kuchni, gdzie chwyciłam garnek z szafki i włączając kuchenkę nalałam wody do metalowego garnka.
Minęło pięć minut za nim woda zaczęła się gotować, a ja byłam zdenerwowana. Nigdy nie mogłam zapomnieć o zrobieniu obiadu dla Jack'a, czy spóźnić się. Zawsze przychodził do domu na smaczny obiad położony na ladzie.
W pośpiech nalałam makaron i wyciągnęłam sos mięsny z lodówki, wkładając go do kuchenki mikrofalowej na pięć minut i trzydzieści sekund.
Zamieszałam makaron. Widząc, że jest już miękki podeszłam do drewnianych szafek, aby wyjąć talerze i srebrne sztućce. Wyciągając telefon odczytałam godzinę – 16:57. Jack nigdy nie jest za wcześnie, ani za późno. Jest zawsze punktualny.
Nie dbając, czy pasta była w pełni gotowa, ale na szczęście była, wzięłam ociekacz, który przygotowałam wcześniej i nalałam do niego makaron. Obserwując jak para wynikającą z nici ugotowanego ciasta. Wreszcie, gdy pasta została osuszona, wzięłam drewnianą łyżkę, którą wykorzystałam wcześniej i użyłam ją do makaronu, przesuwając go na talerz. Starałam się dodać sos na szczyt makaronu tak, aby go nie rozlać.
Biorąc głęboki oddech, usłyszałam otwieranie się drzwi. Moja głowa automatycznie się obróciła. Wyciągnęłam butelkę wody z lodówki, natomiast w drugą rękę wzięłam parujący talerz z jedzeniem i położyłam na stole. Usłyszałam jego ciężkie buty. Wzięłam głęboki, powodujący ulgę oddech.
- Hej – powiedział, chwycił mnie w pasie i pociągnął do ostrego pocałunku, którego nie starałam się zatrzymać fizycznie, ale psychicznie. Zaklnęłam pod nosem.
- Cześć, obiad jest gotowy – zaczęłam powoli się odwracać idąc z powrotem do kuchni po porcję dla mnie.
________________________________________________
Obiad był cichy, jak zawsze, oprócz dźwięku żucia i połykania pokarmu i wody. Zawsze gdy jemy patrzę w dół na mój talerz. Nie chcę patrzeć mu w oczy, ale czuję jego patrzącego na mnie, celowo, co nie było komfortowe.
Jack rzucił swój talerz do przodu, przestraszając mnie tym, ale wskazując tym, że skończył obiad.
- Skończyłem
- Okej, po-pozwól mi umyć swój talerz – wszystko w nim mnie przerażało. Sposób w jaki patrzył na mnie ze swoim niesamowitym uśmiechem o oczy, które reprezentowały zło, przez które jąkam się przy rozmowie z nim.

Pięć minut później

Naczynia zostały umyte, a stół wyczyszczony. Podeszłam do stolika i położyłam swój telefon, a następnie poszłam do łazienki i pozbyłam się swoich ubrań. Patrząc w lustro obserwowałam ślady na całym moim ciele, od moich kostek do szyi. Po raz kolejny łzy pojawiły się w moich oczach. Przekręciłam gałkę od prysznica, dzięki czemu woda była bardzo gorąca.

Weszłam pod prysznic i pozwoliłam wodzie spływać po moim nagim ciele, uwalniając moje mięśnie od napięcia. Podrapałam się po szyi, pozwalając sobie wpaść w trans, podczas gdy myłam włosy i ciało.
Wyszłam spod prysznica i sięgnęłam po czerwony ręcznik, który wisiał na haczyku. Osuszyłam swoje chude ciało, włożyłam bieliznę i koszulkę bez rękawów oraz wygodne szorty do jogi.
Otworzyłam drzwi do łazienki. Moje ciało zostało przyjęte zimnym powietrzem z salonu. :Podeszłam do telefonu. Nacisnęłam przycisk „Home” i zobaczyłam wiadomość od Taylor


Tak mi przykro”


- Co? - pomyślałam głośno. Niespodziewanie usłyszałam kroki nadchodzące w moją stronę. Odwracając się w mgnieniu oka. Mój piekielny chłopak – Jack – szedł w moją stronę z zaciśniętymi pięściami.
- J-Ja– - przerwałam, przez cios pięścią o moją szczękę i szarpnięcie mojego mokrego, końskiego ogona.
- Powiedziałaś ludziom!
- N-Nie, nie zro-zrobiłam tego! P-proszę, pozwól mi wyjaśnić. - walczyłam, by powiedzieć.
- Nie, nie możesz dziwko! Ludzie wiedzą i to mi wystarczy. - pociągnął moją głowę do tyłu i moje kostki, powodując, że upadłam na plecy z hukiem.
Ciągnął mnie wokół kanapy, do sypialni. Byłam na wpół przytomna i pół nieprzytomna, gdy puścił moje kostki i zostawił leżącą na podłodze. Przez sekundę pomyślałam, że zrozumiał co robił i zamierza zostawić mnie w spokoju, ale poczułam jego stopę kopiącą mnie w pachwinę i żołądek, powodując, że przekręciłam się z bólu.
Po raz kolejny kopnął mnie w brzuch i nadepnął na żebra, nie na tyle mocno, żeby je złamać, ale na tyle mocno, aby spowodować tak wiele bólu. Na koniec kopnął mnie w nos powodując lukę w pamięci.

********
asdfghjkkljhgfd mam ochotę zajebać temu Jack'owi, tak, że się nie pozbiera. Cholerny dupek -,-
A ona tak się dla niego stara....

Mam dla Was dwie wiadomości. Dobrą i złą.
Dobra jest taka, że Justina zobaczymy już w 4 rozdziale.
A ta zła jest taka, że ten rozdział pojawi się dopiero w weekend :<
Przykro mi, ale zaczęłam szkołę po 2 tygodniach przerwy i muszę się ogarnąć z ocenami ;p 

Jak pewnie zauważyliście pojawił się nowy szablon na bloga :D
To zasługa mojej kochanej Patrycji ♥ Kocham cię skarbie i jeszcze raz dziękuję :*

Tak więc do następnego :)

Liczę na komentarze ☺

piątek, 10 maja 2013

T.W.O.

Ludzie w szkole byli podejrzliwi, dlaczego nosze ciepłe swetry i leginsy w upale Kalifornii. Moje dwie najlepsze przyjaciółki, Taylor i Nicole (z jedną z nich pisałam tamtej nocy) były jedynymi, które wiedziały co działo się w domu, ale nigdy nic nie powiedziały.
Jack zabronił mi mówienia komukolwiek, ponieważ wie, że będzie w jeszcze większym gównie, jeżeli wpadnie. Więzienie. Nie chciałam ryzykować mówieniem komuś, wtedy groziłaby mu kara, a tego nie chciałam.
Każdy dzień dla mnie był uważany za rutynę. Wstać do szkoły, iść do szkoły, lunch, skończyć szkołę, wrócić do domu, zrobić jak najwięcej pracy domowej, za nim będzie szósta trzydzieści i będę musiała zacząć robić obiad dla Jack'a i mnie. Na koniec, gdy wróci do domu chłopak zje obiad, zmuszając mnie do zjedzenia z nim. Jest dwunasta trzydzieści w nocy, przez ten czas muszę się zrelaksować.
Jack opuścił liceum, ponieważ stwierdził, że to bezużyteczne i nie musi chodzić.
Kretyn.
Jednak obawiałam się każdego dnia, ponieważ nie wiedziałam czy wróci do domu w dobrym, czy złym humorze. Wszyscy wiemy co się dzieje, kiedy wraca w złym humorze. Siniaki. Pot. Krew. Łzy. Te same rzeczy dzieją się, gdy jest w dobrym humorze, jednak nie jest tak ciężko.
Budząc się na dźwięk mojego alarmu w IPhonie, ustawionego na 6.30 rano, mruknęłam i zsunęłam się z kanapy. Nie chciałam spać w tym samym łóżku, co ten bezwzględny drań.
Podrapałam się po mojej głowie, przejeżdżając po moich nieułożonych, jedwabiście brązowych włosach, udałam się do łazienki. Sięgnęłam po moją niebieską szczoteczkę, nałożyłam pastę Colgate i szczotkowałam, tak długo, aż moje żeby nie były perłowe.
Zaczęłam robić makijaż, składający się z czarnej kredki do oczu, tuszu do rzęs, błyszczyka do ust, cienia do powiek, podkładu i korektora. Obserwowałam moje ostatnie siniaki wzdłuż szyi i policzkach. Krzywiłam się, gdy patrzyłam na nie. Starałam się zatuszować je makijażem dodając tusz do rzęs i błyszczyk.
Bez ostrzeżenia weszłam do sypialni Jack'a i podeszłam do komody, żeby wyjąć to co zwykle, czyli długi sweter i leginsy lub jeansy.
Po raz kolejny, wchodząc do salonu, włożyłam swój nudny, szary sweter przez głowę i wciągnęłam czarne, legginsy, które zakryły moje piękne nogi, a następnie, siadając przy starym, drewnianym stole założyłam moje pomarańczowe conversy.
Idąc do kuchni, tylko kilka metrów dalej, wzięłam swój plecak, który wyglądał jakby był zrobiony z tego samego materiału co moje legginsy, jednak był z szorstkiej tkaniny. Przełożyłam mój plecak przez ramię. Zaskamlałam z bólu, przypominając sobie wczorajszy „incydent”. Łzy zaczynają formować się, wraz z rozdzierającym bólem przechodzącym w górę i w dół moich pleców i ramienia, sprawiając grymas na moich ustach.
Biorąc głęboko wdech, wypuszczałam powietrze powoli. To działało na mnie uspokajająco. Podeszłam do niewielkiej, ceramicznej miski i sięgnęłam po ciemne, ale jeszcze czerwone jabłko.
Zanim otworzyłam drzwi, z zamiarem pójścia do czteropietrowej szkoły, usłyszałam głos Jack'a roznoszący się echem po całym salonie.
- Hej, nie dostałem pożegnania. - powoli podszedł bliżej i bliżej, aż nasze ciała były tylko cale od siebie.
- Do widzenia – powiedziałam cicho, pokazując mu fałszywy uśmiech, bez zębów.
Jeszcze raz próbowałam otworzyć drzwi, jednak on położył rękę na nich. Szorstko, palcem wskazującym i kciukiem chwycił moją twarz, jakby to była zabawka i przycisnął swoje usta do moich. Instynktownie odepchnęłam go, zapominając o konsekwencjach.
Zostałam uderzona w twarz jeszcze raz, powodując tym rozmazanie korektora na moim lewym policzku, jak również powodując tym samym kolejną falę łez. Nie wiem ile jeszcze mi ich zostało, do czasu, gdy w mim ciele ich zabraknie, jeśli jest to możliwe.
- Teraz spierdalaj – splunął, ale było już za późno. Byłam w połowie drogi na zewnątrz, z moim korektorem połączonym z mini lusterkiem, upewniając się, że wyglądam przyzwoicie.

Weszłam do wielkiego, kwadratowego budynku liceum powitana przez Taylor i Nicole.
- Hej – powiedziała Nicol podchodząc do mnie, gdy jej ciemnobrązowe włosy miotały się wokół jej kucyka z Taylor tuż za nią.
- Cześć – powiedziałam nieśmiało patrząc w ziemię.
Nawet z tym, co działo się w domu, byłam bardziej spokojna niż zwykle. Myślę, że Jack odebrał moją osobowość, która zawsze była szczęśliwa i pełna werwy, ale już nie. Pieprzyć moje życie.
- Co się z tobą dzieję ostatnio? Jesteś coraz cichsza i cichsza każdego dnia, nawet teraz. - podniosła moją twarz, żeby spojrzeć mi w oczy.
- Um... - zaczęłam trzeć swoje ramię i krzywiąc się , gdy czułam ból pochodzący od siniaka – jest w porządku – skłamałam, pokazując fałszywy uśmiech.
Zarówno Taylor, jak i Nicol mogły powiedzieć, że potrafię kłamać bez problemu.
Biorąc pod uwagę że lepiej byłoby iść przed siebie i zachowywać się tak, jakby nic się stało i żeby nikt nic nie podejrzewał, szłam na koniec korytarza, obok sali 408, aby dojść do mojej szafki i wyciągnąć z niej zeszyt do matematyki, jak również również podręcznik.
Obracając się na piętach moich stóp, poszłam do sali numer 83, znajdującej się na drugim piętrze. Zaczęłam wchodzić po schodach. Ludzie przypadkowo trącili mnie bokiem, jak wszyscy pędzili w górę i w dół po schodach, podczas, gdy ludzie zderzali się z innymi na korytarzu.
Pięć minut przed rozpoczęciem zajęć, weszłam do sali 83, położyłam mój plecak obok nóg metalowego biurka, gdy mój podręcznik, zeszyt i notatnik leżały poukładane, od największego do najmniejszego, na biurku, gotowe do lekcji matematyki.
Matematyka zawsze była moim ulubionym i najlepszym przedmiotem. Nigdy nie dostałam mnie niż A-, uczestnicząc i zawsze słuchając, mogłam oderwać się od myśli na temat powrotu do domu i zaczynania mojej codziennej tortury.
Usłyszałam skrzypienie drzwi. Inni uczniowie wchodzący do klasy, oraz odgłos czarnych, biznesowych butów uderzających o podłogę.
- Zajmijcie swoje miejsca, proszę – powiedział pan Conrad.

Taylor i ja widzimy się po zajęciach, ponieważ nasze klasy są obok siebie.
Dotykając jej ramienia, dziewczyna lekko podskoczyła wydając z siebie pisk.
- Jezu, Rachel.
- Przepraszam - powiedziałam, próbując opanować się od śmiania – Chodź, jestem głodna – poskarżyłam się, podchodząc do baru szybkiej obsługi z Taylor za sobą.
W połowie schodów wyciągnęłam telefon, który zaczął denerwować mnie wibrując od dwóch minut. Tak, szybko wpadałam w złość.
- Halo? - odpowiedziałam nie patrząc na I.D. dzwoniącego.
- Hej kochanie – usłyszałam po drugiej stronie.
Kurwa. Mentalnie uderzyłam się w twarz, ponieważ odebrałam telefon.
-Cz-Cześć.
- Chcę makaron na obiad. Składniki są tutaj, ale będę w domu wcześniej, więc obiad ma być gotowy na piątą.
- Ok - sfałszowałam uśmiech, tak aby Taylor myślała, że nie dzieję się nic złego. Sukces?
Bez niczego innego usłyszałam jak Jack mamrocze „Suka”, gdy odkładał telefon od ucha i nacisnął przycisk kończący połączenie.
- Wszystko w porządku? - zapytała Taylor, gdy otwierałyśmy duże, niebieskie drzwi prowadzące do baru, aby zobaczyć Nicole w kolejce.
- Tak, nie może być lepiej – powiedziałam, podczas gdy Taylor podeszła do Nicol, a ja w kolejce obok niej.
Siadając z tacą jedzenia, i małym opakowaniem mleka obok mnie, sprawdziłam na telefonie, która jest godzina. „12:53” - przeczytałam. Zrozumiałam, że miałam około 20 minut do wyjścia. Położyłam swojego iPhona ekranem do stołu.
Ściskając czubek mojego opakowania na mleko,ugryzłam mojego kurczaka, a Nicol szlochała o tym, jak jej klasa on angielskiego jest nudna.
- Ciiii! - powiedziała Taylor, czerwieniąc się. Szedł Raya.
- Yo, Spokojnie – powiedziała Nicol swoim dziwnym głosem.
Intensywne spojrzenie Taylor nie blakło. Moje przyjaciółki czasami zachowują się jak piątoklasistki, dobrze, przez większość czasu, jednak przez nich czuje się szczęśliwsza i nie przeszkadza mi to.
Coraz bardziej zdenerwowana Taylor, nie mogła oderwać oczu od Rayana. Wymachując rękoma wskazałam na nią przede mną.
- Porozmawiaj z nim!
- Nie!
Szybko wzięłam moją rękę z powrotem, wylałam mleko na mój sweter – Cholera – splunęłam – Pozwól mi biec do szafki po dodatkową koszulę. Zaraz będę z powrotem.
- Dobrze – moje dwie najlepsze przyjaciółki odpowiedziały chórem, a ja słyszałam ich chichot, na fakt, że jestem bardzo niezdarną osobą.
Pobiegłam do szafki i wyciągnęłam dodatkową koszulę, która zawsze leżała na dnie szafki. Wyjęłam ją i skręciłam w stronę łazienek, nie zauważając Taylor i Nicol za mną.
Powlokłam się do łazienki, zdejmując koszulkę, bez wchodzenia do kabiny, gdy jeden z moich znajomych wszedł do środka.
- Hej, za– nagle spojrzała na mnie tak, jakby nigdy nie widziała człowieka w staniku, ale potem zrozumiałam.
- Co ci się stało?! - powiedziała podbiegając do mnie z Tay za nią.
- Um-
- Nie kłam – powiedziała Taylor.
- Nie mówcie Jack'owi, że wiecie. - zwężyłam swoje oczy, jak oczy szczeniaka.
Wiedziały co się dzieje z moją miną. Obie twarze zniżyły się i wyglądały jakby miały na czole wypisane „smutny” i „wina”.
- Proszę, nie. - powtarzałam, wówczas moje oczy wypełniły się łzami. Spojrzałam w lustro przede mną. Ból, który wrócił do mnie, widząc siniaki, spowodował osuniecie się mojego ciała na podłogę z płaczem. Nicol i Taylor zaczęły mnie pocieszać.

********
Hejka ;)
Nareszcie go przetłumaczyłam *le taniec szczęścia * xd
Mam nadzieję, że nie ma błędów.

Za kilka dni zaczynam szkołę, bo miałam teraz dwa tygodnie wolnego, więc rozdziały będą się pojawiać 1-2 razy w tygodniu :c 


Liczę na komentarze☺

środa, 8 maja 2013

O.N.E.

W wieku 16 lat myślałam, że moje życie będzie łatwiejsze, jeżeli przeniosę się do swojego chłopaka, ponieważ w domu czułam się samotna i zawsze nerwowa, gdy mój ojciec wracał do domu.
Odkąd moja matka zostawiła nas 4 lata temu, mój tata został alkoholikiem. Nigdy nie obrażał mnie fizycznie, ale psychicznie. Ciągle wini mnie za to, że mama nas zostawiła. Nie ja zdradziłam. Nie ja miałam problemy z kontrolowaniem gniewu. Nie byłam powodem tego wszystkiego.
Więc postanowiłam, że najlepiej będzie, jeżeli ucieknę z domu i zostawię notatkę, tak jak moja mama. Notatka, którą napisałam oznajmiała:
Drogi tato,
Nie mogę znieść więcej Twojego picia. Zawsze starasz się upokorzyć mnie znęcając się nade mną psychicznie. Kocham Cię bardzo, ale kiedy każdej nocy wracasz do domu z zapachem alkoholu na ubraniach i w oddechu, moje serce pęka, a miłość do Ciebie znika. Choć czuję, że to może nie najlepszy wybór, ale przenoszę się do Jack'a. Tak więc, jeżeli chcesz się przywitać i zatrzymać, śmiało.
~ Rachel.


Gdy pisałam list, pamiętam, że mój umysł kazał mi być rozsądną i zostać, podczas gdy druga połowa wrzeszczała na mnie, mówiąc, że powinnam napisać list ze złością, opisowym językiem, żeby uzyskać punkt w całej. Jednak moja świadomość mówiła, że mam opisać swoje uczucia, co zrobiłam. Przypominam sobie użycie mojego delikatnego, pochyłego charakteru pisma. Naciskając końcówkę ołówka mocno, ale delikatnie na pomarszczonym kawałku papieru. Zapamiętałam każde słowo napisane w liście, jak również wszystko co mój ojciec powiedział do mnie.
Teraz zdałam sobie sprawę, że przeniesienie się do Jack'a było najgorszą decyzją w moim życiu. Słodki, uroczy, serdeczny chłopak, w którym zakochałam się w tak młodym wieku, myśląc, że pewnych rzeczy nie zrobi mi za miliard lat. Tamtej nocy, gdy przyszedł do mnie znalazł mnie płaczącą na moim patio.

~Flashback~

Trzymał mnie w swoich ramionach, gdy chwyciłam się jego luźnej bluzy.
- Nie mogę już tego robić – powtarzałam w kółko.
- Shh – próbował uspokoić mnie. Starałam się wziąć głęboki oddech, ale zamiast tego popłynęło więcej łez.
- Nie mogę Jack, ... nie mogę już sobie z tym poradzić! - krzyknęłam.
- Więc ... uh – nastała cisza. Moja głowa leżała na jego piersi, spojrzałam lekko w górę i zobaczyłam go zamyślonego.
- Dlaczego nie zamieszkasz ze mną? To będzie o wiele lepsze dla Ciebie. Będę dbać o Ciebie. Upewnię się, że będziesz szczęśliwa.
Łzy przestały lecieć, a zamiast tego objęłam go rękoma, tak jakby był ostatnią rzeczą na ziemi.

~Flashback Over~

Powiedział, że się mną zajmie. Powiedział, że jego dom będzie lepszy dla mnie. Powiedział, że upewni się, że będę szczęśliwa. Był w błędzie.
Następnego dnia spakowałam walizki i wyszłam ze swojego domu, żeby na dobre mieszkać z Jack'em. Byłam najprawdopodobniej najszczęśliwszą żyjącą osobą. Pomyślałam, że moje życie będzie znacznie szczęśliwsze, niż przez ostatnie dwa, trzy lata. Ale po tym jak przybyłam do mojego nowego domu, Jack ogłosił, że jego rodzice zainwestowali w „ End Poverty”, grupę w Indiach i przenoszą się tam, gdzie mieście się ta grupa. Dlatego ja i Jack musimy przenieść się do mniejszego mieszkania, za które jego rodzice zapłacili.
„Drobne komplikacje” - pomyślałam.
Chociaż nie byłam przyzwyczajona do mieszkania w małym domku, dzielnica była bezpieczna i odpowiednia dla dwójki z nas. Ocierając moje ramię nadal myślałam, że wszystko będzie dobrze.
Ale pewnej nocy, gdy szczęśliwie zamieszkałam z nim na rok, poznałam jego prawdziwe „ja”. Jednej nocy, gdy wrócił z pracy do domu, spojrzał na mój telefon i zobaczył, że napisałam do mojej przyjaciółki – Nicol – że tęsknię za moim ojcem. Nigdy nie powiedziałam, że chcę wrócić do domu, tylko, że chciałabym go zobaczyć, bo tęsknie za nim.

~Flashback~

Ciężkie buty Jack'a waliły na drewnianej podłodze w naszym dwu-pokojowym mieszkaniu w centrum Kalifornii. Pisałam z moją przyjaciółką Nicole, tłumacząc jej, że jestem szczęśliwa, będąc tu, ale w tym samym czasie, brakowało mi taty. Wychował mnie i część mnie tęskniła za nim. Bardzo mnie zranił, ale zawsze wiedziałam, że to nie on tylko alkohol. 
 
Do: Nicole<3
Muszę kończyć, Jack jest w domu xox

Zostawiłam mojego nowego IPhona 4 na naszym łóżku i poszłam na dół zobaczyć, jak mój wspaniały chłopak stojąc przede mną, szuka jedzenia po szafkach.
- Hej kochanie, jesteś głodny? - powiedziałam ze śmiechem idąc do niego.
- Bardzo – powiedział patrząc na mnie i dając mi buziaka w policzek.
- Peanut Butter Jelly ? - zapytałam, podczas gdy na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Co masz na myśli ? - zapytał mnie.
- Oczywiście, że nie. Idź na górę i przebierz się w coś wygodniejszego. Zrobię to dla Ciebie. - przygotowanie zajęło mi nie więcej niż dwie minuty, aby położyć galaretkę i masło orzechowe na chlebie pszenicznym, umieścić go na papierowym talerzu ze szklanką mleka obok.
Piętnaście minut później Jack wyszedł z naszej sypialni z mokrymi włosami, w czarnym T-shircie i krótkich spodenkach gimnastycznych.
Usiadłam na małej, oliwkowo-zielonej kanapie, gdy on stanął przede mną, szarpnął za nadgarstki i przycisnął do ściany, kładąc swoje ręce po obu stronach.
- Jack, wszystko dobrze? - splunęłam wystraszona i ciekawa co się dzieje.
- Nie, nie jest dobrze! Tęsknisz za swoim ojcem!? Myślałem, że jesteś tutaj szczęśliwa! - powiedział odciągając mnie od ściany, a następnie ponownie pchając na nią. Moje plecy i głowa natychmiast uderzyły o ścianę.
- J..Ja–
- Więc, dlaczego piszesz, że nie jesteś!? - powiedział, zaciskając uścisk na moich nadgarstkach.
- Jack! Krzywdzisz mnie! - piszczałam z bólu.
- Myślę, że nie jesteś tu szczęśliwa. Po prostu użyłaś mnie do miejsca zamieszkania? - Kipiał, chociaż jego zęby były zaciśnięte.
- N-nie Ja-Jack, kocham Cię. J-ja przeprowadziłam się z Tobą, ponieważ oferowałeś mi to i chcę spędzić re-resztę życia z Tobą - zdołałam wyjęczeć.
- Dobrze, suko - powiedział uderzając mnie pięścią w brzuch, powodując ból zarówno żołądka jak i nadgarstków - Skoro wykorzystujesz mnie, zamierzam pokazać ci czym jest nieszczęście.
Nagle poczułam, jak olbrzymi kamień uderzył w bok mojej twarzy, znany również jako jego pięść.
Puścił mnie i od niechcenia odszedł, powodując, że upadłam na podłogę i płakałam używając całej mojej energii, jaką we mnie zostawił. Ból wypełnił moje ciało, aż straciłam przytomność. 
 
~End Of Flashback~

I z tym, moje życie stało się piekłem.

*******
Cześć :)
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów.
Jestem strasznie podekscytowana, że dostałam możliwość tłumaczenia tego opowiadania. jest na prawdę niesamowite.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, tak jak mi ;)
Jak na razie ma tylko 13 rozdziałów, jednak to nie koniec.

Jeżeli macie jakieś pytania -> TT & ask

Jeżeli chcesz być informowany/na o nowych rozdziałach ->  

sobota, 4 maja 2013

Streszczenie



Rachel Benson żyła spokojnie, do czasu, gdy wprowadziła się do swojego chłopaka Jack'a.

Jack jest obraźliwy, zły i absolutnie koszmarny. 

W końcu, gdy nie mogła sobie z tym poradzić postanowiła jakoś uciec.

Myśląc, że stałoby się to łatwiejsze ucieka swojemu chłopakowi nie wiedząc gdzie pójść.

Prawie zgwałcona, wybiega na ulicę potrącona przez samochód

Samochód Justina Biebera.

Biorąc ją pod swoje skrzydła, nigdy nie pomyślał, że będzie tak trudno pomóc dziewczynie w jego wieku, zabierając jej obawy.

Czy pozostanie taka sama? Czy kiedykolwiek się zmieni?



T.W.E.L.V.E